Pamiętnik starego pierdoły - Studentnews.pl recenzuje

Hucpiarskie zapiski pewnego zramolałego geniusza zmyślone kiedyś przez młodego jeszcze całkiem Rolanda Topora. Milutka lektura dla tych, którzy lubią czytać, a nie mają konkretnych oczekiwać – że np. ma być o morderstwie, że ona musi odnaleźć miłość, a on sens życia.

Biografii Topora starczyłoby dla kilku osób – był pisarzem, rysownikiem, scenografem, reżyserem, a także aktorem, życie prowadził bogate i barwne. Ale widać było mu mało, więc zmyślił sobie dodatkową biografię, bezczelnie wspaniałą, w której przypisuje sobie autorstwo większości trendów artystycznych, nurtów filozoficznych, a także trywialnych mód XX wieku. Wielkie nazwiska i wielkie sławy podkradają mu pomysły i czerpią z niego inspirację; niektórych musiał do ich wielkich odkryć usilnie namawiać.

3.jpg

To z niego Picasso skopiował Panny z Awinionu, to on wskazał Orwellowi datę 1984 (co prawda był to numer pokoju hotelowego), nauczył Pieta Modnriana malować kwadraty, wskazał Mahatmie Ghandiemu drogę biernego oporu (w kłopotach z teściową), rozebrał do rewii sławne dziewczęta Ziegfelda (trzeba zdjąć im te futra i kozaki!). Może też przyczynił się do samobójstwa Marilyn Monroe.

„Wszystkich ich znałem, wszystkich! A tych, których nie spotkałem osobiście, widziałem w telewizji.” „Co wieczór rozsiewałem pomysły, idee, błyskotliwe teorie”. Taka to była osoba.

Na początku książki nudziłam się lekko – tak właśnie, jakbym czytała pamiętnik starego pierdoły, który wszystko zna, wszystko widział i wszystko wie najlepiej. Potem bawiłam się już dobrze, a potem coraz lepiej. „Potem spotkałem Isadorę Duncan i u mojej żony zaczęły się napady zazdrości. (...) bardzo staraliśmy się z Isadorą, pomimo naszej płomiennej miłości, nie prowokować mojej połowicy. I jak Isadora, chcąc rozładować atmosferę, dała zaimprowizowany popis tańca na tenderze lokomotywy – całkiem naga, nie bacząc na mróz, ponieważ jej kostium sceniczny był brudny (...). Czy można się bawić źle, czytając takie zdania i takie historie?

To Topor lekkiego kalibru, rozrywkowy, pozbawiony makabry. Na pewno napisał lepsze, większe książki. Ani to lektura paperbackowa, popularna, ani żadne arcydzieło z działu wielkiej literatury. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta takie rzeczy, bo warto.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności