Uch, co to za czytadło! Nie jest to miła książka, ale nie sposób się oderwać. Ciężar tajemnicy Noelle jest duży, ale jeśli przebrniemy przez trudy jej życia, na końcu czeka nas – czy raczej bohaterów opowieści - happy end
Trzy przyjaciółki od lat: Emerson, Tara i Noelle. Jedna z nich, Noelle, nieoczekiwanie dla wszystkich popełnia samobójstwo. Po jej śmierci przyjaciółki odkrywają, że prawie jej nie znały, a każdy dzień przynosi nowe szokujące fakty. I nie chodzi o to, że powiedzmy, Noelle kiedyś spała z burmistrzem albo ukradła cenny pierwodruk z miejscowej biblioteki. Mamy tu sekretne adopcje, ukryte siostry, zdrady małżeńskie, ucieczki z miejsca wypadku, kłamstwa, uzależnienia od leków, śmiertelne zaniedbania – no, raczej w liczbie pojedynczej niż mnogiej, przyznaję. Emerson i Tara nie poznają wszystkich tajemnic Noelle, ale to, czego się dowiedzą, naprawdę wystarczy jak na jedną książkę. My oczywiście wiemy o wszystkim, bo akcję śledzimy dwutorowo – we współczesności i w przeszłości Noelle.
Imiona bohaterek zapowiadają brazylijską telenowelę i w sensie nagromadzenia sensacyjnych wydarzeń i ilości emocjonalnych rozterek ta książka bardzo przypomina południowoamerykańskie seriale. Na szczęście jest zamkniętą całością i jak sądzę, jest jednak na wyższym poziomie. Jednak nie intelekt jest jej najmocniejszą stroną, a emocje. To mocne czytadło. Czy już pisałam, że nie sposób się oderwać?
Magdalena Rachwald