Jednym z największych zwycięzców zakończonego właśnie Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Amsterdamie okazał się „Sugar Man” - pasjonująca opowieść o losach zapomnianego przez świat muzyka. Musiało upłynąć blisko 30 lat i potrzeba było niezwykłego uporu dwóch zagorzałych wielbicieli, aby wyjaśnić zagadkę jego zniknięcia w latach 70.
Suger Man” otrzymał na tej prestiżowej imprezie, będącej swoistym Cannes dla filmów dokumentalnych, zarówno nagrodę publiczności, jak i wyróżnienie dla najlepszego dokumentu muzycznego. To nie pierwsze laury dla filmu, który triumfował wcześniej na festiwalu w Sundance (nagroda publiczności oraz specjalna nagroda jury), gdzie miała miejsce jego światowa premiera, a także na imprezach w Atenach, Moskwie, Oslo, Melbourne, Los Angeles, czy Durbanie. Najczęściej nagradzany był tam przez publiczność, która niezależnie od szerokości geograficznej zakochiwała się w filmie Malika Bendjelloula.
Nie inaczej było również podczas zakończonego tydzień temu słynnego Tribeca Film Festival w Nowym Jorku, gdzie widownia nagrodziła właśnie „Sugar Mana”, uniwersalną i zaskakującą opowieść o potędze przypadku i roli szczęścia w ludzkim życiu. Ten trzymający w napięciu dokument przedstawia niewiarygodną, pełną niespodzianek, a co najważniejsze prawdziwą historię życia Sixto Rodrigueza, piosenkarza, któremu wróżono karierę większą niż Bobowi Dylanowi. „Sugar Man” coraz częściej wymieniany jest jako jeden z najpoważniejszych kandydatów do przyszłorocznego Oscara za najlepszy film dokumentalny.
„Sugar Man” trafi na ekrany polskich kin 25 stycznia