Niemożliwe - Studentnews.pl recenzuje

Rozmiar tego co stało się w 2004 roku rozumieją tylko ci, którzy byli w okresie Świąt w Tajlandii. Reszta z nas śledziła w niemym szoku telewizyjne relacje, patrząc jak w jednej krótkiej chwili żywioł pochłonął życie tysięcy ludzi. Film Juana Antonia Bayona może nie jest dokładną relacją tego co było, ale porywa emocjami – rozpaczą, determinacją i walką o tych, których kochamy nad życie.

I chociaż cały dramat oglądamy w zasadzie na przykładzie jednej rodziny (prawdziwej), ta rodzina z powodzeniem może stać za wszystkich, których dotknęła ta przeklęta woda. Henry, Maria i ich trójka dzieci spędzają w Tajlandii święta. Kiedy przychodzi pierwsza fala, woda rozdziela oboje małżonków. Maria z najstarszym synem zostaje wyniesiona na nieznane tereny. Henry ratuje dwóch młodszych synów, zapewnia im bezpieczeństwo, a potem rusza na poszukiwanie reszty rodziny.

2.jpg

Ten film to obraz ludzkiej tragedii. Nie ma możliwości, żeby oglądać go obojętnie. Bayon pokazuje to, co w tym strasznym wydarzeniu było najważniejsze. Pokazuje nieprawdopodobną ludzką siłę i determinację, która ujawnia się tylko w obliczu prawdziwego nieszczęścia. Za pomocą swoich aktorów, hollywoodzkiego rozmachu (budżetu?) i doskonałej (może miejscami trochę za bardzo dramatycznej) muzyki pokazuje emocje, które ujmują, angażują i potwornie wzruszają. Nie udałoby się to nawet w połowie gdyby nie Ewan McGregor, Naomi Watts i fantastyczni trzej chłopcy, odtwarzający w tym filmie role synów głównych bohaterów. To nieprawdopodobny talent mieć kilka lat i wywoływać u dorosłych ludzi strumienie łez. Jeśli nie posypią się nagrody, będzie to jedna z największych pomyłek filmowych odchodzącego filmowego roku.

3.jpg

To będzie bez wątpienia światowy sukces,  nie tylko ze względu na prawdziwość historii, wykonanie aktorów, czy też budżet. Ten film po prostu nie ma słabej strony. Nie wywołuje sztucznego wzruszenia, nie jest nastawiony na wyciskanie łez za wszelką cenę. Pokazuje dramat, emocje, oddaje tło niesamowitej ludzkiej tragedii. Jeśli już muszę się do czegoś przyczepić, powiem, że całość jest może za długa, bo niektóre sceny są niepotrzebnie rozciągnięte. Dodatkowy dramatyzm jest zupełnie niepotrzebny, bo sama opowieść ma go aż nadto. Bayon pokazuje go dostatecznie w gestach, twarzach swoich bohaterów, scenach drugoplanowych. Nie przesadza. Nie wpada w niepotrzebne dramaty. To film, którego nie można zignorować. Doskonały. Wzruszający. Niepowtarzalny. Każde słowo to za mało.

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności