W syberyjskich lasach

W 2010 r. francuski pisarz, dziennikarz, podróżnik zrealizował pomysł, o którym myślał od lat. Zagubiona w tajdze chata nad brzegiem Bajkału stała się na ponad pół roku jego domem. Oddalony o kilka dni marszu od najbliższych siedzib ludzkich, zdany tylko na siebie, przybywa w środku syberyjskiej zimy, gdy mróz sięga trzydziestu kilku stopni. Ma ze sobą jedynie zapas żywności, alkoholu oraz sporo książek. Czas wypełnia mu przygotowywanie drewna na opał, rąbanie przerębli w lodzie pokrywającym Bajkał, umożliwiających czerpanie wody, a także łowienie ryb.

Ten rytm życia przerywają jedynie rzadkie spotkania z sąsiadami – mieszkającymi w odległości co najmniej kilkudziesięciu lub stu kilkudziesięciu kilometrów.

Tesson nazywa siebie współczesnym pustelnikiem – eremitą. Wprowadza w świat swoich rozmyślań, lektur i nade wszystko pozwala podziwiać i kontemplować piękno nieskażonej jeszcze przyrody we wszystkich szczegółach i odcieniach, które odmalowuje z czułością i niezwykłą precyzją. Ta jego fascynacja udziela się czytelnikowi, który zaczyna patrzeć na otaczający świat oczami autora, śledząc zmienne barwy lodu na Bajkale, odcienie śniegu, drzewa, ptaki, obserwując dwa młodziutkie psy, które przez parę miesięcy towarzyszyły autorowi.

Książka Tessona odrywa nas na chwilę od zgiełku i pośpiechu współczesnego życia i pozwala zgodzić się z wyrażoną przez autora receptą na szczęście: „okno na Bajkał i przy tym oknie stół”.

Nota o autorze:

Sylvain Tesson, z wykształcenia geograf, jest przede wszystkim podróżnikiem. W 1993 r. objechał na rowerze świat razem z Alexandrem Poussinem, z nim też przeszedł na piechotę Himalaje w 1997 r. Z fotografką Priscillą Telmon konno przejechał ponad 3000 km azjatyckich stepów z Kazachstanu do Uzbekistanu..W 2004. podjął wyprawę śladami zbiegów z gułagu, odtwarzając trasę jaką przebył bohater książki Sławomira Rawicza Długi marsz. Przewędrował wtedy z Syberii do Indii.

Sylvain Tesson jest również zdobywcą katedr, w środowisku akrobatów jest nazywany „księciem kotów”, ponieważ wspiął się na wieże katedry Notre-Dame w Paryżu, Mont-Saint-Michel, kościoła Sainte Clothilde i nnych zabytków (przede wszystkim kościołów) w Orleanie, Argentan, Reims, Amiens czy Anvers..

W 2010 r. zrealizował pomysł, o którym wcześniej wielokrotnie wspominał: spędził 6 miesięcy w chacie na południu Syberii, nad brzegiem Bajkału, niedaleko Irkucka.

Podczas większości swoich wypraw Tesson nie korzystał ze zdobyczy współczesnej techniki, był całkowicie niezależny. Swoje ekspedycje finansuje kręcąc podczas nich filmy, wygłaszając na ich temat odczyty, a także opisując je w dobrze sprzedających się książkach.

Sylvain Tesson jest także autorem opowiadań, pisze wstępy i komentarze do filmów dokumentalnych, współpracuje z wieloma pismami, m.in. z „Grands reportages” i „Le Figaro Magazine”, nakręcił wiele filmów dokumetalnych dla stacji France 5.

W 2009 r. otrzymał nagrodę Goncourtów za opowiadanie (Une vie coucher dehors), a w 2011 Prix Medicis Essai za książkę W syberyjskich lasach.

Fragment książki:

10 lutego

Noc spędziliśmy w miasteczku Chużyr na wyspie Olchon, skąd jedziemy na północ. Misza nie odzywa się ani słowem. Podziwiam milczących ludzi, wyobrażam sobie ich myśli.

Kieruję się stronę miejsca moich marzeń. Dzień jest ponury. Mróz wypuścił swoje konie na wiatr. Tumany śniegu uciekają spod kół. Burza wciska się w szczelinę między niebem a lodem. Spoglądam na brzeg i odpycham od siebie myśl, że przez sześć miesięcy będę żyć w tych lasach jak z requiem. Są tu wszystkie składniki wyobrażeń o syberyjskich deportacjach: ogrom, sina poświata. Lód kojarzy się z całunem. Niewinnych ludzi na dwadzieścia pięć lat rzucano w ten koszmar. Ja będę tu siedział z własnej woli. Czy mam prawo się skarżyć?

Misza: Smutno tu.

Potem milczy aż do następnego dnia.

Moja chata znajduje się w północnej części rezerwatu Bajkał-Lena. Jest to dawna siedziba geologów, wzniesiona w latach osiemdziesiątych na polanie wśród cedrowego lasu. Od  drzew pochodzi nazwa cypla: Północny Cedrowy. To brzmi jak nazwa rezydencji dla seniorów. W końcu ja też będę tam jak na emeryturze.

Jazda po jeziorze jest gwałtem. Jedynie bogowie i pająki chodzą po wodzie. Trzykrotnie zaznałem uczucia, że łamię tabu. Pierwszy raz, oglądając dno Morza Aralskiego opróżnione przez człowieka. Drugi raz, czytając zapiski osobiste pewnej kobiety. Trzeci, jadąc po wodach Bajkału. Za każdym razem wrażenie zerwania jakiejś zasłony, podglądania przez dziurkę od klucza.

Opowiadam to wszystko Miszy. Nie reaguje.

Wieczorem zatrzymujemy się w stacji badawczej Pokojniki, w samym sercu rezerwatu.

Siergiej i Natasza pracują tu jako strażnicy. Są piękni jak greccy bogowie, tylko bardziej ubrani. Mieszkają w Pokojnikach od dwudziestu lat i ścigają kłusowników. Moja chata leży pięćdziesiąt kilometrów na północ. Cieszę się, że zostanę ich sąsiadem. Przyjemnie mi będzie myśleć o tych dwojgu. Miłość Siergieja i Nataszy to wyspa wśród syberyjskiej zimy.

Wieczorem dołączyli do nas znajomi gospodarzy: Sasza i Jura, syberyjscy rybacy, obaj jak z Dostojewskiego. Sasza ma nadciśnienie, jest różowy, pełen życia. Jego mongolskie oczy mają twarde spojrzenie. Jura jest mroczny, w typie Rasputina, karmiony rybą z mułu. Cerę ma siną jak mieszkańcy Tolkienowskiego Mordoru. Od piętnastu lat nie był w mieście.

11 lutego

Rano wracamy na lód. Z boku przewija się las. Kiedy miałem piętnaście lat, pojechaliśmy do Verdun zwiedzić muzeum pierwszej wojny. Pamiętam salę Chemin des Dames i żołnierzy w okopach zalanych błotem. Tego ranka las jest taką zatopioną armią i widać jedynie wystające bagnety.

Lód trzeszczy. Pęka ściskany ruchem płyt tektonicznych. Linie pęknięć kreślą pręgi na rtęciowej równinie, plując kryształowymi odłamkami lodu. Niebieska krew płynie ze  zranionego szkła.

— To piękne — mówi Misza.

I nic więcej aż do wieczora.

O dziewiętnastej pojawia się mój cypel. Przylądek Północny Cedrowy. Moja chata. Współrzędne GPS: N 54°26'45.12" / E 108°32'40.32".

Małe, ciemne sylwetki ludzi z psami wychodzą ku nam na plażę. Bruegel malował tak wieśniaków. Zima zmienia wszystko w holenderski obraz: precyzyjny i lśniący.

Pada śnieg, potem nadchodzi wieczór i cała ta biel staje się przerażającą czernią.

12 lutego

Wołodia T., pięćdziesięcioletni strażnik leśny, od piętnastu lat mieszka w chacie na przylądku Północnym Cedrowym z żoną Ludmiłą. Ma przyciemnione okulary i łagodną twarz.

Niektórzy Rosjanie są brutalni, ale jemu można by powierzyć niedźwiadka. Wołodia i Ludmiła chcą wrócić do Irkucka. Ludmiła cierpi na zapalenie żył — musi się leczyć. Jej skóra, jak to u rosyjskich kobiet pojonych herbatą, jest biała jak brzuch żaby: pod masą perłową rysują się kręte nitki żył. Czekali na mnie, żeby móc wyjechać.

Chata dymi w cedrowym zagajniku. Śnieg pokrył dach beżową pianą, belki mają kolor piernika. Jestem głodny.

Domek stoi u podnóża gór wysokich na dwa tysiące metrów. Tajga wspina się na szczyty i kapituluje na tysiącu metrach. Wyżej królują kamień, lód i niebo. Zbocze zaczyna się za chatą. Jezioro leży na wysokości czterystu metrów nad poziomem morza, jego brzeg widzę z okna.

Co trzydzieści kilometrów rozmieszczone są placówki rezerwatu, gdzie mieszkają strażnicy podlegający Siergiejowi. W kierunku północnym, na przylądku Jełochin, mój sąsiad ma na imię Wołodia. Na południe, w małej osadzie Zaworotnoje, mieszka inny Wołodia. Potem, w przypływie melancholii, kiedy będę potrzebował kompana do kielicha, wystarczy mi dzień marszu na południe lub pięć godzin na północ.

Siergiej, szef strażników, przyjechał z nami z Pokojnik. Wysiadłszy z ciężarówki, w milczeniu spojrzeliśmy na wspaniały pejzaż, po czym Siergiej zwrócił się do mnie, dotykając skroni:

Idealne miejsce do samobójstwa.

Ciężarówką przyjechał również mój przyjaciel Arnaud, który towarzyszy mi od Irkucka. Mieszka tam od piętnastu lat. Ożenił się z najpiękniejszą kobietą w mieście. Marzyły jej się Paryż i Cannes. Kiedy zrozumiała, że Arnaudowi tylko tajga w głowie, rzuciła go.

Podczas kilku następnych dni wszyscy pomogą mi się zainstalować. Potem wrócą do siebie, zostawiając mnie samego. Na razie wyładowujemy sprzęt.


Komentarze
Polityka Prywatności