Polski tytuł (org. „Now you die”) robi tej książce ogromną krzywdę. Nie znam mężczyzny, który sięgnie z własnej woli po książce z takim tytułem. A straci wiele, bo to naprawdę rasowy kryminał. Z małym, naprawdę pobocznym wątkiem romansowym.
Znacznie mniejszym, mniej wyeksponowanym niż w poprzednich częściach trylogii Roxanne St. Claire, gdzie większość akcji poświęcona była wzajemnej eksploracji ciał bohaterów, w różnych, bardzo namiętnych sytuacjach. W ostatniej części do końca doprowadzony zostaje zaś wątek kryminalny, od którego rozpoczęło się poszukiwanie słynnych trzech sióstr. Po przeszczepie szpiku, życie Eileen zostaje ocalone. Teraz Jack Culver chce skupić się na odzyskaniu jej wolności. Wraz z córkami Eileen rozpoczyna poszukiwanie dowodów, pozwalających mu w końcu skazać prawdziwego mordercę sprzed 30 lat. Pomóc może mu tylko Lucy Sharp, była szefowa i kochanka.
I chociaż romans pomiędzy tą dwójką jest nieunikniony, to w tej części znacznie ważniejsze stanie się poszukiwanie dowodów na głównego podejrzanego i pościg za mordercą. Roxanne St.Clare stawia na szybką, rozpędzającą się z każdą stroną akcję i kryminał w najlepszym sensie tego słowa. Łapie nas mocno i nie puszcza aż do ostatniej strony. A tam? Tam dowiemy się, że to, co podejrzewaliśmy do tej pory nie ma nic wspólnego z tym, jak zakończy się cała opowieść. Nie ma nic lepszego w kryminale niż wielka niespodzianka na samym końcu. A tutaj jest naprawdę WIELKA. Dla miłośników (miłośniczek?) romansów nie zabraknie też pikantnych opisów wzajemnego zauroczenia, łóżkowych spotkań i wyznań. Ale takich bez przesady, bez górnolotnych zwrotów czy tandetnych romansowych uniesień. Jest doskonale.
Marta Czabała