Pięcioro dzieci i coś - Studentnews.pl recenzuje

Piaskoludek

Jeśli są jakieś książki, które należy cyklicznie wznawiać, ta znalazłaby się na szczycie listy. To uniwersalna opowieść dla każdego. Dzieci przeżyją ją i zapamiętają na resztę życia. Dorośli przypomną sobie chwile młodej beztroski. Wspaniała, urzekająca, magiczna książka.

Mam nadzieję, że w dobie telefonów komórkowych, Internetu i Facebooka, wciąż znajdą się dzieci, które dadzą się jej porwać i że całość nie będzie jedynie przyjemnym wspomnieniem dzieciństwa dla dorosłych. A naprawdę jest się czym zachwycać. Tytułowe pięcioro dzieci to Cyryl, Robert, Antea, Janeczka i Baranek podczas wyjazdowego lata, znajdują „coś”, – czyli tajemnicze stworzenie, nazywane Piaskoludkiem. To właśnie Piaskoludek będzie spełniał ich życzenia. Każde z życzeń będzie trwać 1 dzień i niestety – trzeba będzie radzić sobie z konsekwencjami zbyt ciekawych marzeń.

A te marzenia będą wszelakie… Które dziecko nie chciałoby przecież być dorosłe, które nie chciałoby mieć skrzydeł, które nie chciałoby podróżować w czasie? Każda z historii przekazuje swoisty, ale nie nachalny morał, każda przyjemna, ciekawa, doskonale napisana. Każda jest inna, lekka zabawna, wciągająca i magiczna w dosłownym i przenośnym sensie tego słowa. Każda pokazuje, że w życiu liczy się przede wszystkim rodzina. Każda z nich niesamowicie oddziałuje na dziecięcą wyobraźnię, zostając z dzieckiem jeszcze długo po tym, jak książka się skończy. I chociaż wszystko napisane jest z perspektywy dzieci, całość ma wymiar uniwersalny dla dorosłych. Nawet jeśli jesteście bardzo dorośli, już dawno zapomnieliście o szaleństwach młodości, ta książka może wam o nich przypomnieć. Jestem niezmiernie wdzięczna wydawnictwu Znak, że ponownie wprowadziła tę wspaniałą książkę na rynek. Moja niemalże 30letnia kopia mogła w końcu przejść na zasłużoną emeryturę. Już dostatecznie się napracowała.

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności