Spalona farma, seryjny morderca, przystojny agent FBI, bystra i atrakcyjna śledcza i niewyjaśniona zagadka sprzed lat. A wszystko to opisane z poczuciem humoru.
Nareszcie mamy kryminał, który nie jest totalnie przygnębiający. Autor nie zajmuje się wyłącznie nędzą ludzkiego życia, nie sprawia, że nienawidzimy ludzi, bo są ohydni, podli i ciągle myślą o świństwach. Ba, pozwala sobie na poczucie humoru! Książka jest świetna i nie powstała w żadnym ze skandynawskich krajów.
Rzecz dzieje się na amerykańskiej prowincji. Bohaterką jest Hannah Griffin, ambitna i profesjonalna śledcza z laboratorium kryminalistycznego. Dwadzieścia lat ktoś inny prowadził śledztwo w jej sprawie. A była to makabryczna zbrodnia, do dziś niewyjaśniona. Dom, w którym mieszkała Hannah spłonął, a w jego szczątkach znaleziono ciała jej dwóch braci. Ale zwłok było więcej, znacznie więcej... Dorosła Hannah otrzymuje pewnego dnia dziwną przesyłkę – a przeszłość wraca do niej. Czy poradzi sobie z sobą samą i swoimi lękami? Czy wreszcie uda się zamknąć sprawę sprzed dwudziestu lat?
Książka Gregga Olsena to miła odmiana po mrocznych skandynawskich kryminałach. „Wszędzie śnieg” nie jest pogodną opowiastką, ale w porównaniu z ponurymi pomysłami szwedzkich czy norweskich pisarzy to prawie komedia. Akcja jest pełna napięcia i całkowicie serio, ale autor nie ukrywa też swojego poczucia humoru, którym błyska i w dialogach, i w opisach małomiasteczkowych międzyludzkich relacji.
Świetna książka!
Magda Mara