Anthony Hopkins w każdej swojej roli udowadnia, że jest jednym z najbardziej wymagających aktorów Hollywood. Rdzenny Walijczyk definiuje swoje życie jak zawodowy tancerz: twierdzi, że spot wydarzeń to udziwniona choreografia i nie wiadomo, co za chwilę się stanie. Grał najwybitniejsze postaci: był już Picassem, Hitchcockiem, Nixonem, będzie Hemingway’em. Był też jednym z najbardziej przerażających morderców filmowych ostatniej dekady XX wieku. Jego Hannibal Lecter był estetą, wysublimowanym smakoszem muzyki i… ludzkiego ciała. Hopkinsowi udało się stworzyć postać poniekąd kultową a przede wszystkim ponad wszelką wątpliwość przerażającą – z niemal niedoścignioną inteligencją, makabrycznym spojrzeniem i uśmiechem, wymykającym się jednoznacznej ocenie.