Gucci vs Ferragamo w wyścigu po mistrzostwo w najnowszym filmie Rona Howarda

Film Rona Howarda w dużym stopniu rozgrywa się poza torem wyścigowym, zaś reżyser i kostiumograf, Julian Day, chcieli pokazać lata siedemdziesiąte od najlepszej strony. W tym celu skorzystali z usług dwóch różnych domów mody, Gucci oraz Salvatore Ferragamo. Gucci zaprojektował kostiumy dla Hemswortha i Olivii Wilde, natomiast Brühl i Lara nosili stroje od Ferragamo. Day, który zwrócił na siebie uwagę pracując przy filmie John Lennon. Chłopak znikąd wyjaśnia: „Obydwa domy mody były niezwykle pomocne i jestem im wdzięczny. Pojechałem do Florencji i spotkałem się z dyrektorem artystycznym Ferragamo, żeby omówić postaci bohaterów filmu. Korzystając z ich archiwalnych kolekcji, zaprojektowałem część strojów.

Ten sam proces powtórzyłem z domem mody Gucci w Rzymie. Pod pewnymi względami ubrania od Gucciego są bardziej ekstrawaganckie, co pasuje do postaci Jamesa, podczas gdy Ferragamo ma lekko konserwatywny charakter, chociaż projekty są bardzo piękne. To z kolei pasowało do Nikiego”.

         Styl lat siedemdziesiątych był wyjątkowy i barwny, na torach wyścigowych i poza nimi, dlatego też zespół ds. kostiumów musiał zadbać o historyczną wierność strojów obsady. „W roku 1976 kombinezony Nikiego są pokryte reklamami”, mówi Day. „To dlatego, że podczas jednego wyścigu kierowca był sponsorowany przez taką-a-taką firmę, a przy następnym, jej logo zdejmowano i zastępowano je innym. Nie chciałem, żeby widzowie się w tym wszystkim pogubili, więc starałem się, żeby stroje miały uproszczony i spójny charakter. Im większą sławę zdobywał Niki, tym więcej reklam umieszczaliśmy na kombinezonach. Tak samo postępowałem w przypadku reszty kierowców, a zwłaszcza Jamesa”.

         Day, który w dzieciństwie oglądał na żywo wyścigi Formuły 1, także stanął przed trudnym zadaniem pokazania mody lat siedemdziesiątych, nie popadając w karykaturę. Projektant chciał oddać ducha F1, jako że jego ojciec kiedyś rekonstruował modele samochodów wyścigowych. Co więcej, jeden z modeli Johna Day'a znalazł się w WYŚCIGU. „Na nagraniach i zdjęciach z torów wyścigowych widać wiele barw podstawowych”, mówi Day. „Uznaliśmy z Ronem, że te barwy dobrze oddadzą aspekty wyścigowe filmu. Z kolei poza torem wyścigów, wybierałem bardziej stonowane, przydymione kolory, żeby widz miał wrażenie, iż patrzy na otoczenie przez obłok dymu, ponieważ wydaje się, że w latach siedemdziesiątych wszyscy palili papierosy”.

Forma jest podporządkowana celom praktycznym, jeśli chodzi o wyścigi Formuły 1. Najważniejsze jest bezpieczeństwo kierowcy (oczywiście w granicach możliwości). Oryginalne kombinezony były bardzo ciężkie, wykonane z trzech warstw Nomeksu oraz wewnętrznej warstwy ognioodpornej. Chcąc odtworzyć ten look, Day skontaktował się z firmą OMP, która od ponad trzydziestu lat produkuje stroje na potrzeby wyścigów samochodowych – i wraz z nimi zaprojektował i wyprodukował kombinezony, rękawiczki i kominiarki. Trzeba je było, naturalnie, dostosować do potrzeb filmu. „Ponieważ kombinezony w tamtych czasach były bardzo ciężkie, a obecnie ważą tyle co koszula, stworzyliśmy taką wersję, która wyglądała autentycznie, lecz była o wiele lżejsza”.

         Nie tylko kierowcy, lecz ich teamy zaciekle ze sobą rywalizowały. Jak mówi Day: „Najważniejszymi teamami były wtedy Ferrari i McLaren, więc McLaren sprawdzał, jak wygląda team Ferrari... po czym załatwiał sobie nowe kombinezony i adidasy na każdy wyścig”.

Chociaż łatwo byłoby popaść w stereotypy, jeśli chodzi o stroje z lat siedemdziesiątych, Day od razu zwraca uwagę, że wtedy każdy mógł znaleźć coś dla siebie. „Wszyscy mamy swoje zdanie na temat tego, jak wyglądała moda z lat siedemdziesiątych. Były wielkie kołnierze i „tureckie” wzory, lecz kiedy uważnie przyjrzymy się zdjęciom z tamtych czasów, widać też bardzo stonowaną modę. Chciałem pokazać przekrój tej mody i uniknąć efektu, iż wszyscy wyglądali tak samo. Mając 5000 statystów trzeba się postarać, żeby każdy z nich wyglądał nieco inaczej, nie mogą sprawiać wrażenia anonimowego tłumu z lat siedemdziesiątych”.

Dla Rhind-Tutta ekscentryczna moda z tamtej epoki była dodatkową zaletą. „Czułem się jak na imprezie rodzinnej, na której chłopak mojej siostry był ubrany w dzwony”, wspomina Rhind-Tutt. „Wtedy, jako mały dzieciak chciałem się tak ubierać, a w WYŚCIGU miałem okazję włożyć stroje, które w tamtych czasach nosili dorośli. To było super”.


Komentarze
Polityka Prywatności