Batman i Superman zagrożeni? Odliczanie do premiery komiksowej wersji "Ja, Frankenstein"

24 stycznia 2014 roku na ekrany polskich kinach wejdzie „Ja, Frankenstein”, zrealizowana w technologii IMAX superprodukcja w reżyserii Stuarta Beattie, współtwórcy spektakularnego sukcesu „Piratów z Karaibów”. Premierze wyczekiwanego filmu z Aaronem Eckhartem, Billem Nighy i Yvonne Strahovski towarzyszy debiut komiksowego cyklu o przygodach najsłynniejszego monstrum świata. Czy Superman, Batman i mutanci z X-Men powinni obawiać się konkurencji potwora, który „z impetem wkracza na popkulturowe salony”? Odpowiedzi na to pytanie w obszernej publikacji udziela znawca tematu Rafał Donica – krajowy ekspert w dziedzinie twórczości Mary W. Shelley i eksperymentów na ludzkich zwłokach; autor książki „Frankenstein 100 lat w kinie”, a prywatnie wielki fan monstrum Frankensteina.

Jest doskonale wyszkolony. W dłoniach dzierży półautomaty, sześciolufowe karabiny, wielkie noże, średniowieczne miecze lub kowbojskie rewolwery. Wspomagają go nowoczesne technologie
i medycyna. Podróżuje przez czas i przestrzeń. Odwiedza Dziki Zachód, front II Wojny Światowej, odległe planety oraz inne wymiary. Nie jest już sam; otaczają go podobni mu wojownicy-odszczepieńcy oraz silne i piękne kobiety. Serie komiksowe
z Frankensteinem w roli głównej, powstałe w ostatnich latach potwierdzają, że archetypową postać monstrum da się umiejscowić z sukcesem w każdych okolicznościach.

I choć Komiksowy Frank Stein z "Ja, Frankenstein" Kevina Greviouxa, cyniczny detektyw w płaszczu, z wielką spluwą w kaburze, w filmie Stuarta Beattie ewoluuje w Adama - mistrza walk na kije i broń białą, możemy bez wahania stwierdzić, że jesteśmy świadkami spektakularnej dekonstrukcji mitu stworzonego prawie dwieście lat temu przez Mary Shelley.

Frankenstein wkracza z impetem na popkulturowe salony, eksplorując rejony jeszcze kilka lat temu dla niego niedostępne.


Od dramatu egzystencjalne o do science fiction

Mimo powstania setek filmów opartych na słynnej psychologicznej powieści z 1818 roku, Frankenstein nigdy nie czuł się tak dobrze
w świecie kultury popularnej, jak ma to miejsce dziś. Na razie jedynie w komiksach, ale

W komiksowych cyklach, takich jak "Doc Frankenstein" wg pomysłu Braci Wachowskich(!), "Seven Soldiers: Frankenstein", "FrankenCastle", "Frankenstein: Agent of S.H.A.D.E.", "Doll & Creature" oraz "I, Frankenstein", monstrum jest postacią centralną. Doktor Frankenstein, notabene jego stwórca, spychany jest na margines, albo w ogóle się nie pojawia. W ogniu eksplozji, huku karabinowych wystrzałów, wśród świszczących kul, walcząc do krwi ostatniej z hordami przeciwników, monstrum ironicznie komentuje otaczającą rzeczywistość. Bawi się nonszalancko nie tylko własnym archetypem, ale i konwencją, formą oraz treścią obrazkowej opowieści. W jednym zeszycie potwór ścigany jest przez służby kościelne, które chcą go poćwiartować na kawałki, w innych ma narzeczoną, a nawet żonę. Obszarem jego działań są światy fantastyczne, najczęściej osadzone współcześnie,
w niektórych opowieściach graficznych w odległej przyszłości, kiedy indziej z krótkimi wycieczkami w głęboką przeszłość. Żadna z historii nie zabiera nas w czasy powstania klasycznej powieści Mary Shelley. Frankenstein na dobre porzucił mało atrakcyjne dla dzisiejszego czytelnika IXX-wieczne szaty.


Drżyj wściekły tłumie!
To już nie klasyczny potwór o twarzy Borisa Karloffa, utrwalany od dziesięcioleci w świadomości zbiorowej, odrzucony przez stwórcę i społeczeństwo, skrzywdzony i ścigany przez wściekły tłum z grabiami i pochodniami. Dziś to świadomy swojej siły i przewagi nad ludźmi, wyluzowany antybohater, stojący jednak zawsze po właściwej stronie barykady, z kręgosłupem moralnym może i nieco skrzywionym, ale jednak. Zaciekle broni ludzkości przed wszelkim złem zza rogu, z kosmosu i innych wymiarów. Jest wojownikiem, detektywem, rycerzem, żołnierzem, mścicielem. I choć ludzie wciąż woleliby nie zasiadać z nim przy jednym stole, tolerują jego istnienie, a nawet z nim współpracują.

Twardziel jakich mało
Komiksowy Frankenstein XXI wieku wciąż pozostaje brzydki, niezwykle wysoki, potężnie zbudowany, pełen blizn i szwów na twarzy, z elektrodami tkwiącymi w czaszce. Ale we współczesnym komiksie ta ogólnie pojęta brzydota nie służy już kreowaniu współczucia czy odrazy dla potwora, a raczej wzbudzeniu respektu dla jego nietuzinkowej postaci. Choć on sam zdaje się być ze swojego wyglądu i zajmowanej pozycji społecznej zadowolony, działa za kulisami, pozostając w cieniu, unikając ludzkiego wzroku. Na polu bitwy, jego naturalnym środowisku, gdzie przychodzi mu mierzyć się z poczwarami nie z tej Ziemi, niewyjściowa aparycja, zdolność regeneracji i twardy, wykuty przez setki lat ciągłej walki o przetrwanie charakter, stają się bezcennym orężem na frontach wojny psychologicznej.


Superbohater na trudne czasy
Wszystkie te cechy, zaimplementowane w wyżej wymienionych, niezwykle brutalnych, ociekających krwią opowieściach, predestynują Frankensteina do tytułu ikonicznego outsidera naszych czasów, antybohatera XXI wieku. Co istotne, świadomego i pogodzonego z okrucieństwami Świata, w którym przyszło mu żyć. Świata, w którym znakomicie się odnajduje i do którego pasuje. Komiks od kilku lat z powodzeniem bawi się tą postacią w nowoczesnym, popkulturowym wydaniu, co rusz lepiąc ją w nowych kształtach, ze skądinąd wciąż tych samych składników, by wrzucać kultowego potwora w coraz fantastyczniejsze okoliczności.

W kinie ta tendencja dopiero zaczyna się rodzić, czego "Ja, Frankenstein" jest doskonałym przykładem. Potwór superbohaterem? Czemu nie?! Adam (w filmie gra go Aaron Eckhart) jest nieśmiertelny, a to najlepsza super-moc, jaką można sobie wyobrazić.
Rafał Donica
autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie"
cinemafrankenstein.blogspot.com

wysokobudżetowa hollywoodzka produkcja "Ja, Frankenstein" w reżyserii Stuarta Beattie, ekranizacja komiksu pod tym samym tytułem, wmurowała właśnie kamień węgielny pod nowy etap w życiu najsłynniejszego potwora wszech czasów, namaszczając go na… superbohatera kina akcji!

Komentarze
Ostatnie:
24.01.2014 17:27
Dodał(a): ~Andrzej Warlicki
Film: Ja, Frankenstein już w sieci z polskimi napisami: http://vudu.movie24.tv/ja-frankenstein-napisy-pl-dvdrip/
17.01.2014 22:04
Dodał(a): ~karolka89
hahaha coś im wyciekło, a nasi podłapali : D
jafrankenstein2014.end.pl
Polityka Prywatności