W bokserkach na wystawnym raucie - oko w oko z Billem Nighy

O jego szyku i elegancji krążą legendy. Mówi się, że nawet po bułki chodzi w garniturze. W wolnych chwilach pisze książki, słucha Dylana i dogląda jednookiego kota – Ziggy’ego. Zawodowo zaś jest utalentowanym aktorem, zdobywcą Złotego Globu i wybitnym specjalistą od kreowania postaci „po złej stronie mocy”. Kolejną z nich Bill Nighy przedstawi widzom w filmie „Ja, Frankenstein” – najnowszej superprodukcji Stuarta Beattie, współtwórcy spektakularnego sukcesu „Piratów z Karaibów”.


Nie planował zostać aktorem. W wieku szesnastu lat widział się w roli pisarza. Zmienił zdanie pod wpływem… miłości. "Na dobrą sprawę nie wiedziałem, kim są aktorzy, dopóki nie zostałem jednym z nich. A wszystko przez dziewczynę, którą wtedy poznałem. Byłem zakochany i uległem jej namowom. Zakładam, że gdyby powiedziała - "zostań astronautą", dzisiaj podbijałbym kosmos." - śmieje się Nighy.

Czy żałuje swojej decyzji? "Czasami tak." - oświadcza z rozbrajającą szczerością. Nie zmienia to faktu, że dziś jest jednym z najbardziej cenionych brytyjskich aktorów scenicznych i filmowych. Laureatem licznych nagród, w tym BAFTA i Złotego Globu, który z gracją potrafi odnaleźć się w każdym repertuarze. Miłośnicy komedii pamiętają go jako fałszującego kolędy rockmana z "To właśnie miłość". Dla reszty jest gwiazdą "Piratów z Karaibów", "Harry'ego Pottera" i "Underworld", w których udział uczynił z Nighy'ego światowego eksperta w dziedzinie czarnych charakterów.

Skoro w konkurencji tej nie ma sobie równych, trudno się dziwić, że oferty zagrania tych "złych" stale lądują na jego biurku. Nie inaczej było w przypadku "Ja, Frankenstein", którego scenariusz od razu przypadł aktorowi do gustu. "To bardzo dobry materiał, w którym nie brakuje epickiego rozmachu, wojny i romansu." - opowiada aktor i nie kryje zadowolenia z tego, że w filmie Beattie'ego po raz kolejny znalazł się po "złej stronie mocy". "Naberius jest na bardzo dobrej stopie z Szatanem, w dodatku to istota szlachetnie urodzona, książę i przywódca 666 innych demonów." - wymienia Nighy. "Od tysięcy lat przemierza świat, poszukując sposobu, by pokonać swoich wrogów."

Udział Nighy'ego był dla filmowców spełnieniem marzeń. "Wielokrotnie pracowaliśmy razem. Wspólnie zrealizowaliśmy serię "Underworld." - mówi producent, Garry Lucchesi. "Zawsze byliśmy jego wielkimi fanami!". "Bill był dla nas darem z niebios" - podkreśla reżyser, Stuart Beattie. "Trudno wyobrazić sobie kogokolwiek innego w tej roli. On pasuje do niej perfekcyjnie. Szczęśliwie scenariusz przypadł mu do gustu. Dzięki niemu postać Naberiusa ożyła."

Jest jednak rzecz, która w najeżonych efektami produkcjach wciąż przychodzi aktorowi z wielkim trudem. Chodzi o sceny CGI, a konkretnie ujęcia typu "motion capture". "Trudno zachować godność, kiedy wciskają cię z dziwaczny kostium z czujnikami i wpuszczają pomiędzy normalnie ubranych kolegów. Dla mnie to jak paradowanie w bokserkach na wystawnym raucie." - skarży się aktor. "Już wolę oblepianie tonami silikonu jak w "Underworld." - dodaje.

Trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość. W końcu mowa o człowieku znanym z elegancji, którego życiowe kredo brzmi "Górny guzik zapięty czasami, dolny nigdy, a środkowy zawsze". O aktorze, którym nawet po bułki na śniadanie wychodzi w szytym na miarę garniturze.

Zrealizowana w technologii IMAX superprodukcja w reżyserii Stuarta Beattie, współtwórcy światowego sukcesu "Piratów z Karaibów", będąca ekranizacją graficznej noweli Kevina Grevioux - ojca wampirycznego uniwersum "Underworld".

W tytułowe monstrum wcielił się nominowany do Złotego Globu Aaron Eckhart, niezapomniany Harvey Dent z "Mrocznego Rycerza". W epickiej walce dobra ze złem towarzyszyć mu będą m.in. Yvonne Strahovski - gwiazda serialu "Dexter", Miranda Otto - Eowina z "Władcy Pierścieni" Petera Jacksona, Jai Courtney - filmowy syn Bruce'a Willisa ze "Szklanej pułapki 5" oraz wybitny angielski aktor, laureat Złotego Globu - Bill Nighy (Davy Jones z "Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka").

Adam, potwór stworzony przez doktora Frankensteina, od ponad 200 lat żyje samotnie, kryjąc swoją tożsamość przed ludźmi. Obdarzony ogromną siłą i wytrzymałością, wytrenowany w sztukach walki, broni naszego gatunku przed zakusami istot rodem z najgorszych koszmarów. Nieoczekiwanie i wbrew swojej woli zostaje uwikłany w odwieczną wojnę pomiędzy dwoma klanami nieśmiertelnych - Demonów i Gargulców. Demony, pod wodzą potężnego księcia Naberiusa (Bill Nighy) - chcą posiąść sekret zmartwychwstania Adama i stworzyć armię podobnych mu żywych trupów, która doprowadzi do zagłady ludzkości.

"To historia luźno oparta na "Frankensteinie" Mary Shelley, przeniesiona do uwspółcześnionej, alternatywnej rzeczywistości. Opowiada o walce dobra ze złem oraz potworze, starającym się odnaleźć duszę i własne miejsce w tym ponurym świecie. Potworze - dodajmy - świetnie wytrenowanym w filipińskiej sztuce walki kijami kali. By właściwie przygotować się do filmu, trenowałem ją codziennie przez ponad pół roku." - mówił Eckhart podczas konwentu Comic-Con w San Diego.

Komentarze
Polityka Prywatności