Jest coś w tych książkach Kristan Higgins, że po prostu nie sposób się od nich oderwać. No dobrze, miejscami jest ckliwie. Czasami mało rzeczywiście. Ale jednocześnie jest tak ciepło i rodzinnie, że książki Higgins stają się naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Także ta najnowsza.
Przeznaczona bez wątpienia przede wszystkim dla kobiet, spragnionych opowieści o tej idealnej miłości, nawet jeśli my same wcale już jej nie szukamy. Ta miłość na początku nie jest jednak taka idealna. Faith i Jeremy byli ze sobą od liceum. Mówiono od nich: ta idealna para. Nikt nie zdziwił się, że w końcu stanęli na ślubnym kobiercu. Nikt się jednak nie spodziewał, że do ślubu nie dojdzie. Ceremonia przerwana zostaje przez drużbę Levi’ego, który zachęca przyjaciela, aby wyznał narzeczonej, że jest gejem. Zraniona Faith ucieka z rodzinnego miasteczka do San Francisco, a do domu wraca dopiero po ponad 3 latach. Pierwszą osobą, którą spotyka jest właśnie znienawidzony Levi. Między obojgiem iskrzy, ale czy można stworzyć związek na takiej historii?
Nie ma chyba takiego czytelnika na świecie, który nie będzie w stanie przewidzieć końca tej powieści. Po prostu nie ma. Wszyscy, a może raczej wszystkie wiemy, że całość prowadzi do nieuchronnego happy endu, poprzedzanego rozwijającym się powoli romansem głównych bohaterów. Wiemy dokładnie, ale czy to przeszkadza w czytaniu książki? Wręcz odwrotnie. To właśnie dla takich historii sięgamy po takie powieści. Bierzemy je, żeby poczytać o idealnej miłości, która rozwija się pomimo rzucanych pod nogi przeszkód. Bohaterowie książki Higgins z każdą kolejną stroną stają się nam bliscy jak członkowie rodziny. Trudno jest nie przeżywać ich trosk, ich problemów, trudno jest nie cieszyć się ich radościami. Jest coś wyjątkowego w Kristan Higgins, że potrafi tworzyć wyjątkowe, super ciepłe opowieści o zwyczajnych, ale przecież zupełnie niezwykłych ludziach. Jest po prostu rodzinnie, ciepło, ale też bardzo ciekawie. Ta powieść to doskonały sposób na poprawę humoru, doskonałe spędzenie wieczoru. Uśmiech po skończeniu gwarantowany. Jeszcze na długo.
Marta Czabała