Zerwana więź - Studentnews.pl recenzuje

Zerwana więź

Książka o miłości, trudniejszej niż trudna, bo też z góry zakazanej. J.W. Bastille być może nie wybrała najbardziej subtelnego pseudonimu literackiego, ale jej książka przesycona jest emocjami. Skrajnymi, trudnymi, sprawiającymi, że książki po prostu nie da się odłożyć. Nawet jeśli całość pozostawia po sobie wstrząsające wrażenie. W najlepszym sensie tego słowa.

16letnia Agata wyjeżdża na pielgrzymkę. Ma do przemyślenia kilka poważnych spraw, zbyt poważnych na jej młody wiek, szuka więc odpowiedniego spowiednika. Ksiądz Kacper widzi, że dziewczyna musi zrzucić z siebie wielki ciężar, zbyt wielki, żeby mogła o nim mówić. Prosi Agatę aby przelała wszystko na kartki. To z nich poznaje bardzo zagubioną autorkę i wstrząsającą historię toksycznej miłości. Tę samą, którą po kolejnych 10 latach ponownie przeczyta Agata. Zaledwie kilka dni przed własnym ślubem.

Ta książka tchnie takimi emocjami, że naprawdę trudno jest nie podejrzewać, że oto może przyszło nam czytać prawdziwą historię. Może nie samej autorki, ale historię zasłyszaną, opowiedzianą, gdzieś przez kogoś, kto przeszedł przez koszmar głównej bohaterki. Takie wnikliwie, trudne, bardzo głębokie historie najczęściej (niestety) pisze życie. A jeśli nie, tym bardziej chylę czoła przed talentem pisarskim. To opowieść o dziewczynie z całej siły poszukującej spokoju, wsparcia i akceptacji, kiedy zupełnie nie może znaleźć jej wśród domu i najbliższych. To kilka słów o uzależnieniu, toksycznych emocjach mylnie uważanych za miłość.  To też historia dorosłego mężczyzny, zagubionego we własnych uczuciach, które nie pozwalają mu podjąć jedynej sensownej decyzji dla toksycznego związku. To też brak oparcia w rodzinie i taki typowy polski mechanizm wyparcia. Jak trudno jest przyznać, że coś złego dzieje się w rodzinie? Jak można ogarnąć rozumem, że ktoś krzywdzi bliską nam osobę, a ona sama na to pozwala? Autorka (celowo nie używam okropnego pseudonimu) na zaledwie dwustu kilku stronach rozprawia się z narodowymi stereotypami, pokazuje częstą fałszywość naszej mentalności. Pisze prawdziwie, brutalnie, chwyta mocnymi rękami pisarki i nie puszcza. Kończyłam tę książkę na parkingu, pięć minut przed początkiem pracy. Nie dałam rady odłożyć jej na koniec dnia. Przepraszam szefową za spóźnienie.

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności