Dziedzictwo przodków - Studentnews.pl recenzuje

Bawiłam się cudownie. Powieść jest dobrze napisana, zabawna, emocjonująca, z bohaterami do polubienia i efektownymi złymi charakterami. W dodatku rozgrywa się w rozległych (częściowo ponazistowskich!) podziemiach Kaliningradu i okolic. Czyli rzut beretem od nas.

Wisienką na torcie jest list, który autor napisał na zakończenie książki specjalnie do polskiego wydania. Poczułam się osobiście potraktowana, przygarnięta do „swoich”. Ciekawa jestem naprawdę, co autor miałby do powiedzenia na temat ostatnich wydarzeń na Krymie, oj, mogłoby by być interesująco (może i mówi, pewnie wystarczy pogrzebać w Googlach). Przy tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą, nowego znaczenia nabierają wszystkie katastroficzne filmy i książki – ogląda się to i czyta trochę jakby bardziej serio, a nie jak wyssane z palca sf.

A rzeczywistość tej książki jest ponura. Wymiana atomowych ciosów zamieniła świat w radioaktywną pustynię – no, niezupełnie pustynię, bo łażą po niej rozmaite zwierzęta mutanty, dość niemiłe i nachalne. Nieliczne ocalałe jednostki kryją się w podziemiach – pierwsza książka z cyklu rozgrywa się w moskiewskim metrze, ta w wojskowej podziemiach pod Kaliningradem. Mamy dwie społeczności – jedną w Forcie Piątym pod dawną stolicą obwodu, drugą w Kolonii Krasnotorowskiej. Ta pierwsza zarządzana jest przez drania i despotę Samochina, ta druga przez równego gościa, Stieczkina, który ma podejście do ludzi. U Samochina jest więcej miejsca, lepsza przestrzeń do życia, ale paskudnik boi się zmiany sił po przybyciu nowych mieszkańców. Więc knuje i szkodzi, nie oglądając się na przyzwoitość i ludzką solidarność. Na szczęście są tacy, co próbują mu w tym przeszkodzić i robi to energicznie i interesująco. Może dodam jeszcze, że większość to wojskowi, więc książka jest jak wymarzona dla tych, co marzą o transporterach opancerzonych, granatnikach, beretach i majorach.

Mamy więc od razu na wstępie ludzko-polityczną intrygę. Mamy też badaczy podziemi i tajemniczego potwora, który nawiedza mroczne korytarze. Mamy nazistowską przeszłość, którą stopniowo ujawniają kolejne korytarze, poniemieckie metro widmo i eugeniczne eksperymenty na ludziach. Ba, mamy nawet zaczątki obiecującego romansu! A kiedy na zabudowaniach w radioaktywnej okolicy pojawia się hitlerowska flaga, robi się naprawdę ciekawie.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności