Gdybym nie była tak jednoznacznie zdeklarowana w konkretną stronę, być może zaproponowałabym Izabeli Pietrzyk małżeństwo. Cholera, być może i tak to zrobię. To jedna z najmądrzejszych i najśmieszniejszych książek, jakie zdarzyło mi się przeczytać. Kiedykolwiek. Jestem w niej zakochana, chociaż panowie mogą być mniej zachwyceni.
Przynajmniej tak wywnioskowałam z faktu, że panowie, których katowałam fragmentami powieści podczas wspólnej Podróży byli lekko obrażeni. Obrażeni, bo ta książka bardzo dużo i niemiłosiernie żartuje z mężczyzn. Cóż, napisana jest przez kobietę, taki jest więc jej przywilej. A i głównymi bohaterkami są kobiety. Po ośmiu latach toksycznego związku, Weronika znajduje w sobie siłę, aby odejść od stosującego przemoc Pawła. Nie ma się gdzie podziać, dlatego wraca do siostry i rodzinnego domu. Mela z wielką radością przyjmuje siostrę, której pomaga odbudować swoje życie. Nie wie jednak, że wkrótce jej własna codzienność wywróci się do góry nogami.
Kocham tę książkę. Śmiałam się, płakałam, przejmowałam wydarzeniami z życia kolejnych bohaterów. Dlaczego się śmiałam? Bo Izabela Pietrzyk ma tą wyjątkową zdolność do barwnych, celnych dialogów, przezabawnych komentarzy i ripost, które wygłaszają bohaterki jej książki. Cóż, przede wszystkim na temat mężczyzn, ale też na temat codzienności, czasami smutnej, czasami bardzo zabawnej. O życiu. Dlaczego płakałam? Bo to książka prawdziwa, o życiu, rodzinie podobnej do wielu z nas. Autorka nie bawi się w cukierkowe rozwiązania, stawia swoich bohaterów (przede wszystkim bohaterki) w trudnych sytuacjach, gdzie nie ma idealnych rozwiązań i happy endów. I chwała jej za to, bo dosyć mamy cukierkowych, nierealnych rozwiązań! A dlaczego się przejmowałam? Bo to książka prawdziwa, która pod płaszczykiem zabawy i komedii kryje bardzo wzruszającą historię o ratowaniu samej siebie, czyli drogi jaką musi pokonać główna bohaterka, aby na nowo móc zacząć się uśmiechać i otworzyć na ewentualne związki z innymi mężczyznami. Izabela Pietrzyk pokazuje, że dla nas samych my musimy być najważniejsi, uczy siły, zachwyca. Niestety, nie możemy ocalić wszystkich. Przede wszystkim musimy ocalić siebie. Przepiękna w każdym wymiarze książka, która chwyta za serce i nie puszcza jeszcze długo po jej zakończeniu. Taka z przesłaniem na lepszy dzień. Śmiałam się, płakałam, książkę zatrzymuję na półce ukochanych powieści. CZYTAJCIE!!!
Marta Czabała