Aurora Teagarden jest jedną z ciekawszych bohaterek, jakie stworzono. Kiedykolwiek. Jeszcze niedawno myślałam, że te książki są przede wszystkim dla kobiet. Do czasu, kiedy dałam najnowszą powieść swojemu 70letniemu tacie. I był zachwycony! Niniejszym więc ogłaszam przygody Aurory książkami dla wszystkich.
Warto je jednak czytać w odpowiedniej kolejności, bo bohaterowie książek często odnoszą się do wydarzeń z poprzednich części. I dopiero w całości historia przygód Aurory nabiera zasłużonego kolorytu. Przepięknego kolorytu, opisującego nie tylko kryminalną historię, ale też małą, zżytą społeczność, pełną niespotykanych mieszkańców i wielu, wielu szkieletów w szafie.
Ale przecież wszyscy doskonale wiemy, że Charlaine Harris ma doskonałą rękę do takich literackich małych miasteczek, pełnych wyjątkowych ludzi i ich nietypowych sekretów. W najnowszej części Aurora Teagarden zupełnie nie ma czasu na szukanie morderców. Jej codzienność zajmują przygotowania do ślubu z ukochanym Martinem, z którym jak najbardziej łączy ją wielka, szalona miłość. W prezencie ślubnym od ukochanego Aurora dostaje dom Juliusów. Sześć lat wcześniej rodzina Juliusów zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy Aurora wyjaśni, jaka była prawda?
Ta książka zachwyca. Na każdym literackim wymiarze. Jak najbardziej na kryminalnym, bo przedstawiona tajemnica opowiedziana jest wartko, ciekawie, aż do samego, bardzo wybuchowego i bardzo niespodziewanego końca. Ale to, co wyróżnia powieści Charlaine Harris na tle innych, jest tło na jakim są opowiedziane. Autorka ma wybitną rękę do tworzenia unikatowych, barwnych postaci. Nie chodzi tylko o tytułową Aurorę, ale też o postaci drugoplanowe, równie ciekawe co ona sama, niepowtarzalne, ciekawe, których po prostu nie da się nie lubić. Harris wkłada w ich usta celne riposty, barwne spostrzeżenia, przezabawne, ale i mądre dialogi. Całość jest świeża, zabawna, doskonała na poprawę humoru. Dla każdego. Bez wyjątku.
M.D.