Trening szczęścia - Studentnews.pl recenzuje

Trening szczęścia

Droga do szczęścia nie jest łatwa, co Beata Pawlikowska udowadnia w swojej kolejnej (czwartej) książce z cyklu „W dżungli podświadomości”. To nie tyle książka, co grubaśny zeszyt ćwiczeń.

I słusznie – nie ma tak, że od samego czytania człowiek staje się inny i lepszy. Trzeba działać. Trzeba powtarzać fałszywe kody podświadomości (ze trzy razy), a potem wypisać prawdziwe kody podświadomości, (co najmniej ze cztery), powtarzać je, interpretować, mówić w myślach, mówić na głos, pisać na skrawkach papieru (to znaczy w przeznaczonych na to przez wydawcę miejscach) i wszystko to w towarzystwie autorki, kolejnych rozdziałów, kartek w różnych kolorach i złotych myśli (którym nie sposób zaprzeczyć). Gdzieś tam, w perspektywie, jest też wcielanie w życie, ale to ma się wydarzyć automatycznie, kiedy już wpoimy sobie prawdziwe kody podświadomości.

Nie sposób nie zgadzać się z Beatą Pawlikowską (no, może przyczepiłabym się do tego, że nasze zdrowie zależy wyłącznie od nas i naszego myślenia). Jeśli będziemy się sami gnębić i marnotrawić energię na poszukiwania racjonalnego usprawiedliwienia dla marazmu, samotności i nieudolności, to nasze życie z dużym prawdopodobieństwem nie będzie przesadnie pogodne i udane.

Wierzę jednak, że istnieje parę alternatywnych dróg do pracy nad sobą niż nieustanne powtarzanie prawdziwych kodów podświadomości. Ale oczywiście każdy powinien wybrać swoją ścieżkę – nawet jeśli ta proponowana przez autorkę Treningu szczęścia niekoniecznie doprowadzi nas do celu, to zapewne nie zwiedzie na manowce.

Jeśli nie zmęczymy się wcześniej, gdzieś w drugim rozdziale i nie pójdziemy sobie marnować życia na tysiące interesujących sposobów, które podsuwa nam codzienność.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności