Trafiony, zatopiony - Studentnews.pl recenzuje

Trafiony, zatopiony

Ciepła, przyjemna powieść Melissy Hill trafi do serc wielu czytelników, którzy choć na chwilę oderwą się od codzienności. I chociaż nie trafia do mnie równie mocno jak „Prezent od Tiffany'ego”, z powieścią spędziłam kilka bardzo przyjemnych godzin.

Głównie dlatego, że to po prostu bardzo przyjemna lektura, lekka, zgrabnie opowiedziana z koniecznym w tym gatunku, wielowymiarowym happy endem. Inaczej po prostu być nie może, bo właśnie po chwilową otuchę sięgamy po takie powieści. 33letnia Darcy Archer pracuje w księgarni. Książki są nieodłącznym towarzyszem jej życia, w szczególności tradycyjne, jakże romantyczne powieści Jane Austen. Tak samo jak bohaterki Austen wierzy w prawdziwą romantyczną miłość, która jakoś nie chce nadejść. Pewnego dnia, jadąc rowerem do pracy, Darcy wpada na eleganckiego mężczyznę. Na skutek wypadku mężczyzna traci pamięć. W jej odzyskaniu obiecuje pomóc właśnie Darcy.  Ale czy wyciąga właściwe wnioski? I czy Aidan naprawdę jest tym ideałem, o jakim wyczytała w książkach?

Z takiej książki byłby doskonały, lekki, przedświąteczny film. Melissa Hill ma doskonałą rękę do zwiewnych, przyjemnych, chociaż bez wątpienia lekko przewidywalnych opowieści. Jej bohaterowie porwani są przez codzienność, nie zauważając najważniejszych rzeczy, często obok siebie. Szczęścia szukają zarówno ci główni, jak i ci drugoplanowi, w końcu je znajdując, w takim czy innym wymiarze. A że niektóre rzeczy przychodzą im zbyt, czasami może nawet nadmiernie? To nie ma żadnego znaczenia, bo przecież nie kupujemy takich książek po życiowy dramat czy realizm. Kupujemy je, aby przeczytać świetnie napisaną, lekką historię, pełną kolorowych bohaterów, dążących do własnego szczęśliwego zakończenia. Kupujemy je, aby oderwać się od własnych kłopotów, nawet jeśli tylko na chwilę. I najnowsza powieść Melissy Hill doskonale te warunki spełnia. Świetna zabawa, doskonale spędzony czas.

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności