Ślady zbrodni - Studentnews.pl recenzuje

Ślady zbrodni

Seriale typu CSI od dawna biją rekordy popularności na całym świecie. Polacy, tak samo jak mieszkańcy reszty świata uwielbiają czytać i oglądać historię o tym, jak przeprowadzone było śledztwo, najlepiej takie, które prowadziło bezpośrednio do złapania niecnego mordercy. Prawda jest niestety odległa od filmów.

Prawdziwa kryminalistyka nie dysponuje tyloma gadżetami. Nie idzie na skróty, mozolnie zbierając kolejne dowody. Richard Grzybowski zna amerykańską kryminalistykę od podszewki. Pracuje w zawodzie od dziesięcioleci. Widział śledztwa bardziej i mniej znane. Uczestniczył w tych, w których mówił cały świat.  W tych łatwiejszych i w tych trudniejszych. Teraz dzieli się historią swojego życia zawodowego, pełnego znanych śledztw, mozolnego zbierania dowodów i łapania złoczyńców. To nie jest praca dla bohaterów. To praca dla analityków, mozolnie zbierających szczegóły, składających je w oczekiwaniu na wyczekiwany rezultat. Grzybowski pokazuje prawdziwą pracę kryminologa. Relacjonuje, opowiada kolejne sprawy, pokazuje jak śledczy doszli do swoich wniosków. Nie jest pisarzem, stąd jego książkę czyta się raczej jako kronikę, swoistą relację z kolejnych spraw. Nie ma tutaj kunsztu pisarskiego, być może dlatego Grzybowski postanowił do książki zatrudnić Piotra Litkę, dziennikarza sensacyjnego. Litka pomaga zmienić suche fakty w bardziej sensacyjną formę, ale nawet on nie daje rady zmienić całości w thriller, na jaki zasługuje. Czegoś po prostu brakuje. Być może dialogów, ożywiających każdą, nawet najbardziej drętwą sprawę. Być może jednak akcji, czegoś ożywiającego suchą sprawę. Tak, czyta się to jak raport policyjny. To tylko tyle i aż tyle.

M.D.


Komentarze
Polityka Prywatności