Dekada tortur nikogo nie pozostawia bez ran. Nawet jeśli dzieciństwo Michelle odbiegało od normalnych i szczęśliwych, późniejsze lata wyznaczyły nową definicję koszmaru. Ta książka to zapis dekady w niewoli. Być może swoista autoterapia. Na pewno przerażająca lektura. Taka, której nie da się odłożyć.
Tego, co przydarzyło się Michelle Knight nie można życzyć nawet największemu wrogowi. Porwana w wieku 21 lat, przez kolejnych 11 pozostawała ofiarą psychopaty. Regularnie gwałcona i torturowana, zdołała jednak przetrwać i powrócić do świata. Pełna ran, które nigdy nie znikną. Ale na tyle silna, żeby zdobyć się na marzenia o normalnym życiu. Życiu bez bólu, bez upokarzania, bez nienawiści i strachu. Ta książka to opowieść o jej gehennie, wierze w uwolnienie i powolnym powrocie do życia, przynajmniej z pozoru normalnego. Ale to też coś więcej niż opis ofiary wyjątkowo ciężkiego psychopaty. Michelle nie pisze wyłącznie o makabrycznych cierpieniach, jakich doświadczyła. Pisze też o nadziei na uwolnienie, jaka towarzyszyła jej i więzionym z nią dziewczynach. Pisze w o sile, jaką znajdowała myśląc o swoim synku i o radości, jaką w końcu było zakończenie gehenny. Pisze o więzi, jaka nawiązuje się między ofiarami. Pisze od serca, chociaż z pomocą ghostwritera, a jej książka przejmuje. Bez reszty.
Trudno jest wyobrazić sobie, co musiały przez lata przechodzić trzy młode kobiety, których jedyną winą było to, że w złej chwili zaufały człowiekowi. Nie człowiekowi, ale całkowitemu potworowi, który za swoje czyny dostał 1000 lat więzienia. Nie wytrzymał nawet miesiąca zamknięcia, które serwował swoim ofiarom. Popełnił samobójstwo, oddając się na łaskę wyższej siły. Jego ofiary wciąż próbują poskładać w całość swoje roztrzaskane życia. Ten pamiętnik pewnie pomoże samej autorce, stanie się swoistą spowiedzią, formą autoterapii. Ale pokaże też innym osobom, których życia wydają się stać w całkowitym impasie. Jeśli Michelle Knight wyszła z najgorszego koszmaru, jaki istnieje na tym świecie, każdy inny może znaleźć światło w swoim tunelu.
Straciła najważniejsze rzeczy w życiu. Straciła swoją młodość i jedyne, ukochane dziecko. Niewolę przypłaciła nerwicą natręctw i strachem przed zamkniętymi miejscami. Pewnie do końca życia będzie musiała uczestniczyć w psychoterapii. Ale mimo nagromadzenia tych nieszczęść, przez każdą stronę jej książki przebija się nadzieja, wiara w to, że uda jej się jeszcze wrócić do normalnego życia. To świadectwo tego, że póki trwa życie, wciąż można mieć nadzieję. To właśnie czyni człowieczeństwo. Dawno nie było tak emocjonalnej książki. Ciarki jeszcze długo po zakończeniu lektury.
Marta Czabała