Witajcie w Rosji - Studentnews.pl recenzuje

Zabawna książka, z zabawnymi opowiadaniami – a jednak strach. Kto lubi serię Metro Glukhovskiego, dostanie nie do końca to, do czego się przyzwyczaił – a jednak w najświetniejszym gatunku.


Niezły jest już początek: " Wszystkie nazwiska bohaterów oraz nazwy organizacji, firm i państw, które występują w tej książce, zostały wymyślone. Jakakolwiek ich zbieżność z nazwiskami i nazwami rzeczywiście istniejących osób, organizacji i państw jest najzupełniej przypadkowa". Dlatego ta książka to sf, a Rosja, premier i prezydent i inni oligarchowie są całkowicie fikcyjnymi bytami.

Opowiadania są rozkosznie prościutkie, zabawne, oparte na prostych, ale mocnych koncepcjach. Czy Putin to czytał? Czy czytali gubernatorowie i członkowie rozmaitych komisji i urzędów? Może sami uważają to za zabawne; co też ten błazen Glukhovsky znowu opowiada.

Napisać o współczesnej Rosji, tak jakby się pisało o świecie alternatywnym - tylko coś takiego może ujść na sucho. No bo w końcu to tylko fantazja, prawda? Przecież wybory nie są konstruowane w tabelce excelowskiej, mieszkańcy Rosji nie kupują sobie silikonowych mózgów, a pracownice fabryk nie zachodzą w ciążę z bohaterem z billboardu. Ale z drugiej strony, może to są najsensowniejsze i najrzetelniejsze wytłumaczenia zdumiewających zjawisk, jakie możemy obserwować w dużym kraju za naszą wschodnią granicą, dziwnie podobnym pod pewnymi względami do wymyślonej przez Glukhovskiego Rosji.
Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności