Brud - Studentnews.pl recenzuje
Męcząca, przykra książka o szkockim policjancie, który kradnie, pije, ćpa, sypia z prostytutkami albo wymusza seks. A żeby nie było za lekko, nie myje się i nie pierze swoich rzeczy. Ma egzemę na genitaliach, a w jelitach – tasiemca.
Irvine Welsh to autor "Trainspotting", brawurowo sfilmowanego prawie 20 lat temu filmu. Film też okrutny, ale i zabawny; robił wrażenie mniej więcej takie, jakby po człowieku przejechał pociąg towarowy, tylko z prędkością pendolino. Książki nie czytałam. Tym razem powieść przeczytałam, ale na film z Jamesem McAvoyem z pewnością nie pójdę; już mi tych klimatów zdecydowanie wystarczy. Z drugiej strony, to że cały czas jako bohatera widziałam jednego ze swoich ulubionych aktorów, nieco pomaga w lekturze. Nie wykluczam, że film jest łatwiejszy do strawienia niż powieść.
Kumulacja ohydy, okrucieństwa, brudu (!), patologii jest w "Brudzie" przedawkowana, bohaterowi i czytelnikom niczego się nie oszczędza - mam nadzieję, że rzeczywisty świat Irvine'a Welsha nie wygląda tak podle. W moim przypadku taki nihilizm pozwalają strawić jedynie cyniczne żarty, których tu jednak nie ma zbyt wielu, w każdym razie udanych (najbardziej podobało mi się streszczenie pornograficznego filmu o lesbijkach z kosmosu). Są za to wstawki z monologami tasiemca - można to potraktować niemal jak obrazki, nieco przyspieszające tempo czytania tej ponurej lektury.
Fantazji i inwencji też tutaj niezbyt wiele. Bowiem największym grzechem tej książki jest to, że mimo zaangażowania wszystkich tak potwornych elementów, chwytów stylistycznych i stopniowego rozwiązywania rozmaitych zagadek, jest po prostu, niestety, nudnawa.
W trakcie czytania myślałam o Palahniuku - którego kocham, ale z wyjątkami i w aptekarskich dawkach. Też potrafi napisać naprawdę okropną, okrutną książkę, ale jednak z większym przytupem - z większą fantazją, rozmachem i poczuciem humoru, co w sumie odrealnia nieco opisywaną rzeczywistość. Może film z McAvoyem, opisywany jako błyskotliwy, prowokacyjny, wstrząsający - jest lepszy.
"Brud" to książka dla fanów "prawdziwego życia", które - mam szczerą nadzieję - nigdzie jednak nie istnieje w aż tak okropnym natężeniu. Chyba że w piekle umysłu autora.
Magdalena Rachwald