Chociaż podobne książki i filmy widziałam już wiele razy, nie znaczy to jednak, że z tej lektury nie ma przyjemności. Douglas Preston tym razem pisze sam. Ale klimatem nadrabia za kilku współautorów.
To przyjemna lektura, na pewno nie rewolucyjna, ale dająca rozrywkę i zabawę. Czy mogłoby być inaczej z dobrą książką z pogranicza sensacji i s-fi? Melissa Shepherd stoi na czele nowego, super tajnego projektu NASA. Nie wszystko idzie tak, jak sobie zamarzyła, efektem czego kobieta szuka schronienia wysoko w górach, z dala od pościgu, który rusza jej tropem. W ślad za nią rusza Wyman Ford, były mnich i agent CIA, wypełniający zlecenie od samego prezydenta. Kiedy dociera na miejsce wszystko się jednak zmienia. Kto mówi prawdę, a kto szuka jedynie ucieczki z kłopotów?
Wielbiciele gatunku zdążyli się już przyzwyczaić do faktu, że Douglas Preston i Lincoln Child to całkowicie nierozerwalny duet. Ale jeśli przyjrzeć się dokładnie, widać, że od czasu do czasu panowie robią sobie jednak od siebie przerwę. I wcale nie są wtedy gorsi. Projekt Kraken to solidna porcja sensacji z małą domieszką science-fiction. W przeciwieństwie do jednego z bohaterów duetu Preston/Child, wszechwiedzącego agenta Pendergasta, tutaj fabuła toczy się na zasadzie dedukcji, spekulacji i wskazówek podawanych przez jedną bardzo cwaną sztuczną inteligencję. Wszystko jest sensowne, wartkie, ciekawe. Bohaterów z powodzeniem można polubić, złych potępić i z przyjemnością czekać na koniec. A ten jest idealnym zwieńczeniem dobrej książki. Od lat niezmiennie zastanawiam się, dlaczego książek Prestona i Childa (piszących razem lub osobno) nie filmuje się taśmowo. To po prostu gotowe scenariusze na filmy, które z pewnością na siebie zarobią. Jakieś lobby? Autorzy się nie zgadzają? Spisek? Przecież czytając tę książkę, „widzę” ją oczami wyobraźni. Niezła, sensowna lektura dla każdego wielbiciela sensacji.
A.N.