Jestem beznadziejnie uzależniona od książek Gregga Olsena. Fakt, autor wydaje się nie znać świętości, nie oszczędzając swoim czytelnikom nawet najbardziej brutalnych opisów i wydarzeń. Ale swoja fabułą i doskonałymi bohaterami trzyma swoich czytelników mocną, niemalże żelazną literacką ręką. I nie odpuszcza, chociaż miejscami aż chce się zrobić przerwę od czytania na mały oddech dla równowagi.
Na zachodnim
wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, wśród wodnych meandrów, zatok i akwenów wodnych
dzieją się rzeczy, których nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby oglądać.
Postronni świadkowie odnajdują ślady aktów przemocy lub ciała ofiar morderstw,
brutalnie torturowanych przed śmiercią, porzuconych na zapomnienie. Policja nie
jest w stanie znaleźć związku pomiędzy
ofiarami, nie posiadającymi ze sobą nic wspólnego. Detektyw Kendall Stark nie
jest w stanie zachować obojętności wobec sprawy. Całość coraz bardziej ją
angażuje, prowadząc do finału, którego nikt nie może się spodziewać...
Olsen zupełnie się nie patyczkuje. Pokazuje jednoznacznie, że legendarna Ameryka wcale nie jest taka idealna. Daje nam jasno do zrozumienia: tak mamy tych dobrych, ale też tych skrajnie złych. Takich, którzy nie cofną się przed niczym. I chociaż jego książka jak zawsze sięga do skrajnych zakamarków ludzkiego charakteru i pokazuje prawdziwe zło, nie da się od tej wizji uwolnić. To niezmiernie sugestywna, perfekcyjnie plastyczna historia, przepełniona bohaterami, którzy równie dobrze mogliby być prawdziwi. Lubię detektyw Stark, która powraca do kolejnej powieści. Ma swoje wady, ma swoje zalety, ale to właśnie sprawia, że jest właśnie prawdziwa. Olsen ma doskonałą rękę do fabuły, nakreślonej mocną kreską, która żelazną ręką prowadzi jego czytelników przez wydarzenia, aż do wybuchowego finału. Chociaż bywa brutalnie, nie da się tej książki odłożyć, ani na chwilę. Odkładając jednak filozoficzne dywagacje na bok, to przede wszystkim doskonały, rasowy kryminał. Mroczny, ciemny, perfekcyjny.
A.N.