Bez śladu - Studentnews.pl recenzuje

Bez śladu

John Lutz nie oszczędza swoich czytelników. Jego najnowsza książka obfituje w dość drastyczne, graniczące z makabrą szczegóły. Ale czy najlepsze kryminały nie są ich pełne? Lutz jest może drastyczny, na pewno jednak nie przesadza w stronę, kiedy naprawdę trudno byłoby go znieść. Cóż, kryminały to nie rodzinny piknik w parku, nie komedia, nie powieść rodzinna. Żeby było śledztwo, ktoś musi zginąć. W taki czy inny, na pewno nie naturalny sposób.

W Nowym Jorku brutalnie giną kobiety. Policja znajduje jedynie korpusy ciał, znajdując na nich ślady brutalnych gwałtów. Reszty ciała nie mogą znaleźć. Komisarz policji jest zdesperowany. Szukając możliwie najszybszego rozwiązania sprawy prosi o pomoc detektywa Franka Quinna. Zainteresowany sprawą Quinn prosi o współpracę swoich najbliższych pracowników, wkrótce odkrywając, że śledztwo ma znacznie głębszy wymiar niż potencjalnie mogło się wydawać. Czy w mieście grasuje seryjny, szalony morderca, czy całość jest może zręcznie skonstruowaną mistyfikacją?

Jeśli lubicie łatwe, proste kryminały, lepiej nie sięgajcie po tę powieść. Czytając książkę Lutza będziemy musieli śledzić wszystko – główne i poboczne wątki, mniejsze lub większe sceny. Inaczej nie da się tej książki zrozumieć i przeżyć. To właśnie tak doskonale zrozumiemy całą książkę, kryminał misternie utkany z mniejszych lub większych wątków, składający się na jedną z najbardziej emocjonalnych, najbardziej trudnych ale i najbardziej wciągających książek, jakie zdarzyło się nam przeczytać w tym roku. To kryminał w najlepszym sensie tego słowa, doskonale stopniujący napięcie, akcję, prowadzący nas do finału, który najbardziej doświadczony kryminalny wyga nie jest w stanie przewidzieć. Nie znajdziemy w nim niepotrzebnych scen, nadmiernie wciskanych wątków. Wręcz odwrotnie, wszystko składa się na książkę doskonałą, pełną żywych (niemalże prawdziwie) bohaterów, perfekcyjną robotę mistrza, który doskonale wie, jak porwać swoich czytelników. To jeden z tych kryminałów, które podajemy sobie z ręki do ręki, wiedząc kto kocha kryminały, a kto nie. Skarby trzeba przekazywać. Przekazujmy więc tę książkę.

Marta Czabała


Komentarze
Polityka Prywatności