Leszek Herman zadebiutował zaledwie rok temu powieścią „Sedinum. Wiadomość z podziemi”. Brawurowo wkroczył na scenę literacką, szybko zyskał lokalną sławę, pozytywne opinie krytyków i czytelników. Nie ulega wątpliwości, że szczeciński autor to absolutny fenomen, porównywany do największych współczesnych pisarzy - Dana Browna i Carlosa Ruiza Zafóna. W swojej drugiej powieści odsłania tajemnice Darłowa starego, malowniczego, portowego miasteczka. Premiera „Latarni umarłych” już 23 listopada.
W "Latarni umarłych" misternie uknuty spisek i szpiegowska afera przeplatają się z mrocznymi tajemnicami Pomorza i skandynawskimi legendami. Akcja drugiej powieści Leszka Hermana rozgrywa się w rok po wydarzeniach opisanych w "Sedinum". Troje młodych ludzi - Paulina, Igor i Johann - znanych już czytelnikowi zostaje ponownie wplątanych w sensacyjne śledztwo, tym razem dotyczące morderstwa.
Pewnego wiosennego dnia do redakcji popularnego, szczecińskiego dziennika przychodzi wiadomość od nieznanego staruszka. W jego kolejnych listach nieprawdopodobne wspomnienia i szczegóły przeplatają się z urojeniami z czasów wojennych. Zajmująca się tym tematem dziennikarka Paulina Weber zaczyna wątpić w zdrowie psychiczne nadawcy. Gdy w ostatnim liście zdradza on, że od wielu lat ukrywa zakopane w piwnicy zwłoki, jest już tego pewna. Pozostawione przez niego stare dokumenty z wolna zaczynają jednak odsłaniać mroczne wydarzenia, które za czasów drugiej wojny światowej rozegrały się w nadmorskiej scenerii. Co ma z tym wspólnego Cesarz Północy - ostatni pirat na Bałtyku, tajemnicza amerykańska delegacja wojskowa i ukrywany przez lata trup alianckiego lotnika? Jaką tajemnicę skrywa stara, owiana legendami kaplica w Darłowie?
Leszek Herman mistrzowsko łączy wątki historyczne z efektownymi, plastycznymi opisami i świetnie skonstruowaną intrygą. Imponuje wiedzą na temat pomorskiej architektury i zasłyszanych marynistycznych opowieści. W "Latarni umarłych" szczeciński architekt potwierdza swój znakomity warsztat pisarski i imponuje bezmiarem swojej wyobraźni.
- W podobnych kościołach na terenie Niemiec czy Austrii był pewien stary zwyczaj, którego pochodzenie sięga zamierzchłej przeszłości, kiedy ogień był czymś niezwykłym. Otóż w sklepieniu wykonywano otwory, przez które wciągano na wieżę pochodnie. Działo się to zazwyczaj podczas wielkich katastrof, jakichś straszliwych wydarzeń, które pochłonęły dziesiątki ludzkich istnień i chodziło o uczczenie zmarłych lub ostrzeżenie wszystkich podróżujących, że wydarzyła się tutaj wielka tragedia. Miało to także praktyczne znaczenie jako ostrzeżenie przed epidemiami. Ten zwyczaj nazywano zapalaniem…
- Latarni umarłych! - dokończyła Alice i pochyliła się nad rysunkiem Igora. - Boże! (fragment książki)
Leszek Herman - szczecinianin, z wykształcenia architekt. Od 1997 projektant i współwłaściciel szczecińskiej Pracowni Projektowej Konserwacji Zabytków. W latach 1993-1995 był autorem cyklu artykułów dla "Gazety Wyborczej" o niezwykłych budynkach i miejscach w Szczecinie i na Pomorzu, ilustrowanych własnymi odręcznymi rysunkami. Od 2005, wraz z bratem Marcinem, prowadzi autorską pracownię projektową. Prywatnie miłośnik tajemnic historycznych i architektonicznych, historii sztuki, dobrej książki, roweru, jazdy konnej i spotkań przy piwie z przyjaciółmi.