Komentarz Prorektora Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki prof. dr Józefa Szaniawskiego do dyptyku Clinta Eastwooda. „Listy z Iwo Jimy” oraz „Sztandar Chwały” w reżyserii Clinta Eastwooda to filmy bardzo ważne nie tylko dla Japończyków i Amerykanów, ale również dla Polaków. Oba filmy stanowią wyjątkową integralną całość i w ten sposób tworzą wybitny dokument ukazujący ostatni okres II wojny na Pacyfiku. w 1945 roku.
Oba filmy zawierają dramatyczne sceny walk o Iwo Jimę, a zarazem są głębokim psychologicznym dramatem żołnierzy – bohaterów zarówno Amerykanów, jak też Japończyków. Listy z Iwo Jimy oraz Sztandar chwały to także ważny głos w dyskusji na temat czym jest patriotyzm, na ile patriotyzm jest czymś ponadczasowym, ponadnarodowym i uniwersalnym i nadal ważnym także w XXI wieku. Już tylko z tych powodów, niezależnie od znakomitych zdjęć wojennych i aspektów artystycznych – oba filmy Clinta Eastwooda zasługują na uwagę Polaków, szczególnie młodego pokolenia. Szkoda, że w Polsce nie powstają takie znakomite filmy o II wojnie światowej, o 65 lat odległej, a przecież ciągle aktualnej zbiorowej w świadomości Polaków.
Komentarz prof. dr hab. Wiesława Jana Wysockiego , dziekana Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW do dyptyku Estwooda.
Uwagi po obejrzeniu filmów o bitwie o wyspę Iwo Jima.
1. Oba filmy są niewątpliwie oryginalną i z wielką konsekwencją przeprowadzoną filmową rekonstrukcją bitwy o Iwo Jima. Pierwszy z filmów – Sztandar chwały – ma pierwowzory i można go porównywać z innymi podobnymi widowiskami batalistycznymi, ale kontradykcyjność z „bliźniakiem” (Listy z Iwo Jima) czyni oba filmy („dwojaczki” ?) czymś dotąd nieznanym a zatem niepowtarzalnym. Może tak trzeba mówić i tak pokazywać, by rzecz była obiektywna a nie stronnicza; wszak taka metoda porównawcza obowiązuje w badaniach historycznych. Film do planu fabularnego i ideowego dodaje też plan moralny. Uznać racje wroga, z którym słusznie walczyliśmy, to nowa jakość dyskursu publicznego przy pomocy środków artystycznych.
2. Sztandar chwały za jeden z wątków ma mechanizm propagandy wojennej, czyli ideologicznego kształtowania świadomości obywateli, by akceptowali wojnę i ją wspierali. Z punktu widzenia interesów USA było to konieczne, bowiem wojna toczyła się (ten schemat powiela się do dziś) daleko od granic własnego państwa i o wsparcie obywateli dla racji takiej (takich) wojny należało zabiegać. W tym sensie pokazanie takiego mechanizmu propagandowego urabiania własnej opinii publicznej ma cechy wręcz swoistego uniwersalizmu. Wrażliwego widza porazi cynizm osób stojących za propagandową fasadą, ale dla historyka to zjawisko obecne na każdym kroku, nawet przy najszlachetniejszych konotacjach.
3. Powyższy wątek propagandowego „ucierania głów” trudno w kręgu polskim zaakceptować, ale film jest bardzo na czasie, bo podejmujemy akcje daleko od naszych granic i nie wynikających z zagrożenia naszych bezpośrednich interesów narodowych, a to wymaga istotnego poparcia społecznego. Skądinąd historycznie tak (tj. z użyciem analogicznych mechanizmów ideowo-propagandowych) musieli zabiegać na sejmach o głosy i trzosy szlachty, czyli narodu, nasi władcy.
4. Zapewne wielu będzie postrzegało dzięki „bliźniakom” Eastwooda także problem heroizmu wojennego, zasług, bohaterstwa, kombatanctwa i... bohaterszczyzny. Każda z postaw znajdzie tu swoje uzasadnienie. Wydźwięk ostateczny dla jednych będzie jednoznacznie dowartościowujący heroizm, dla innych będzie wprost pacyfistyczny. Obie postawy można uzasadnić.
5. Batalistyka pokazana jest na najwyższym poziomie artystycznym. Wielkie uznanie, momentami wręcz paraliżuje czy poraża naturalizmem scen (to chyba nie tylko ukłon w stronę pacyfistów).
6. Film może być dobrym pretekstem do dyskusji nt. racji stanu, patriotyzmu (prawdziwego i fałszywego – tylko jak rozróżniać ?!), polityki historycznej, wartości narodowych, dziedzictwa etc.