Melanże z Żyletką to świat kłamstw, złudzeń i niespełnionych pragnień. Seks, alkohol, punk rock oraz wielka, niespełniona miłość to używki, którymi autor książki Xenna moja miłość karmi bohaterów swojej drugiej powieści. Ta znacznie bliższa niż poprzednia prozie Charlesa Bukowskiego, z którym autor był porównywany. Nowa powieść Gołębiewskiego już od stycznia na półkach księgarskich. Akcja Melanży z Żyletką rozgrywa się w niezwykłym tempie – upadek i degradacja młodej dziewczyny, która decyduje się na życie ze znacznie od siebie starszym mężczyzną, alkoholikiem.
W ich związku nie ma miejsca na normalną miłość, gdyż przestrzeń między kochankami wypełnia toksyczne uzależnienie.
W powieści nie brakuje opisów seksualnych zbliżeń, libacji i narkotykowych transów, ale jest też nuta sentymentalnej pogoni za lepszym życiem, wolnością, potrzebą akceptacji... wreszcie i miłości – cóż że niespełnionej. Miłość bohaterów wyraża się przez potrzebę zawładnięcia, posiadania całkowitej kontroli nad namiętnością. Jest też pełna obaw, wycofania. Bo obydwoje szukają zaspokojenia
w miłości idealnej, a nie znajdując go, popadają w coraz większą degradację. Miłość przykryta jest perwersją. Magnetyzuje ogromna siła pragnień bohaterów, którzy chcą wszystkiego a zostają
z niczym.
Recenzja
Krzysztof Masłoń, „Rzeczpospolita”
„Xenna”, poprzednia powieść Łukasza Gołębiewskiego, wprawdzie wyuzdana i obsceniczna, była ledwie pisarskim ćwiczeniem przed rzutem na naprawdę głęboką wodę, który teraz, po „Melanżach”, autor ma już za sobą. Postanowił on sprawdzić wytrzymałość czytelników, czy będą w stanie przełknąć historię związku znanego z „Xenny” bohatera z nastoletnią dziewczyną – sfinalizowaną horrorem opowieść, którą w równym stopniu kształtuje literatura, co alkohol, narkotyki i punk rock.
Po książkę tę nie powinni sięgać ci, którzy mają jeszcze opory przed literacką pornografią, jak również osoby, którym wydaje się, że życie to coś więcej niż zabawa do upadłego, i że nie da się na okrągło chlać, ćpać, uprawiać seks, a z intelektualnych rozrywek preferować grę w lotki i oglądanie meczów futbolowych. Bez obaw, da się.
W gruncie rzeczy powinienem Łukaszowi Gołębiewskiemu poradzić, by zaczął się leczyć, bo niewątpliwie powinien. Ale dalej rozmowa nasza potoczyłaby się jak jeden z licznych dialogów w jego ostrej jak brzytwa (żyletka?) powieści.
Odpowiedziałby mi: – Już to robiłem.
– I? – zamieniłbym się w znak zapytania.
– Psychiatrzy to idioci – zakończyłby tę wymianę zdań.
Podoba mi się lakoniczność autora „Melanży”. Po co mówić za dużo.
Il. Stron: 200
Oprawa: miękka
Termin premiery: styczeń 2008
Nakład: 3 000 egz.