Festung Breslau

Wrocław, wiosna 1945 roku. Sześćdziesięciodwuletni, zawieszony w obowiązkach oficer Eberhard Mock prowadzi prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa pasierbicy znanej antyfaszystki. Doświadczony przez życie bohater przemierza bombardowane miasto, nieustannie narażając się na śmierć. Musi wybierać pomiędzy potrzebą wyjaśnienia sprawy a chęcią zapewnienia bezpieczeństwa żonie, pomiędzy ucieczką z Breslau a pozostaniem w mieście. Festung Breslau to mistrzowsko skonstruowany kryminał, czerpiący z najlepszych tradycji gatunku, niebanalny i zaskakujący.

Marek Krajweski zyskuje w ostatnim czasie coraz większą popularność jako pisarz kryminałów. Dowodem na to może być fakt, że już nawet w teleturniejach pojawia się pytanie o jego twórczość i np. o nazwisko głównego bohatera jego najbardziej głośnych powieści.
Eberhard Mock jest już dość starym i doświadczonym przez życie kapitanem, który został chwilowo zawieszony w obowiązkach. Jego kariera policjanta też należy już do przeszłości. Wrocław dogorywa. Coraz bardziej zacieśnia się pierścień rosyjskiego oblężenia. Mock postanawia wyjechać, aby zapewnić sobie i żonie spokojną i bezpieczną starość, z dala od huku bomb i przemocy. Jednak „stary pies gończy” musi jeszcze raz podjąć trop. Makabryczny gwałt i morderstwo muszą znaleźć sprawiedliwą zapłatę.
Po przeczytaniu kilku wcześniejszych książek o przygodach policjanta z Breslau byłem przygotowany na niespodziewane zwroty akcji. Tym razem wszystko okazało się bardzo łatwe do przewidzenia… po trzech czwartych lektury, uznałem, że Krajewski stał się, jak dla mnie, zbyt przewidywalny. Zaskoczenie przyszło dopiero pod koniec… Jak widać polski mistrz czarnego kryminału ciągle potrafi zmylić czytelnika i doprowadzić do niespodziewanego finału.

Komentarze
Polityka Prywatności