Był estetą i kochał życie. Ale życie nie wzięło tego w rachubę. Jak w skafandrze zamknęło go w jego własnym ciele. Wylew krwi do mózgu zaskoczył go w chwili, gdy wypróbowując nowy model BMW, jechał na spotkanie z nową towarzyszką życia. Był 8 grudnia 1995 roku. Świadomość odzyskał w styczniu. Ale była to świadomość zamurowana jak w więzieniu, w znieruchomiałym ciele, nad którym nie miał żadnej kontroli.
Widział, słyszał, nie stracił powonienia ale stracił swoje ciało. Nie
mógł nawet przełykać pokarmów ani oddychać bez pomocy aparatury
medycznej, a jedynym zewnętrznym wyrazem obecnego w ciele życia była
mrugająca jak motyl lewa powieka i nieznaczne poruszenie głową.
Skafander i motyl. W takim stanie napisał tę książkę: o losie i o
życiu, rzecz jasna, ale także o stosunku duszy do ciała, o stosunku
myślenia i odczuwania do własnej cielesności. Znaczenie tej książki nie
sprowadza się do sensu czysto literackiego lub nawet filozoficznego, bo
jest ona zdarzeniem splatającym w niepodzielną całość literaturę i
egzystencję. Jean-Dominique Bauby zmarł 9 marca 1997 roku, trzy dni
przed ukazaniem się książki "Skafander i motyl".