Marilyn, ostatnie seanse - książka o tajemnicy najsłynniejszej blondynki

Pomysł napisania książki zrodził się w czasie pracy nad dokumentem zamówionym przez telewizję Arte, dotyczącym związków psychoanalizy i kina. Temat okazał się na tyle złożony i interesujący, że Schneider postanowił poświęcić mu całą powieść, próbując opowiedzieć historię tych dwóch zjawisk kultury poprzez dzieje znajomości Ralpha Greensona, najsławniejszego psychoanalityka Hollywood z Marilyn Monroe, najsłynniejszą aktorką tamtych czasów.

2.jpgI wyniknęło z tego dzieło wyjątkowo wielopłaszczyznowe i budzące wielkie emocje, bo czy można przejść obojętnie wobec historii psychoanalizy uwielbianej przez tłumy Blondynki, kobiety od początków swojej kariery ubieranej w stereotypy i zamykanej w schematach, której śmierć po dziś dzień pozostaje zagadką z pogranicza popkultury i polityki? Schneiderowi udaje się rzecz trudna i rzadka – potrafi uniknąć jednostronności i oklepanych klisz, tworząc złożony obraz postaci, ale także i epoki, jak się okazuje, bardzo ciekawej.

Ten pseudo-reportaż, czy paradokument, posiłkujący się olbrzymią dokumentacją z życia nie tylko Marilyn, ale wszystkich, którzy byli z nią związani, skupia się głównie na dwóch tajemnicach z życia gwiazdy – jej dziwnym związku z psychoanalitykiem Ralphem Greensonem oraz na wciąż nie rozwiązanej zagadce jej śmierci. Autor jednak nie przedstawia w książce żadnych hipotez, nie podsuwa gotowych wyjaśnień. Raczej bawi się faktami, interpretacjami, popularnymi stereotypami, zestawiając je obok siebie jak szalony montażysta, chcący z przypadkowych klisz posklejać paradoksalną intrygę. Na końcu książki w tej roli odsłania się Forger Backwright, amerykański dziennikarz, narrator będący niejako alter ego autora, czy też postacią mającą uwolnić go od odpowiedzialności za przedstawione fakty. Schneider, jak typowy Francuz, nie mógł sobie darować tak lubianej przez pisarzy Heksagonu mise en abyme, biorąc wszystko, co napisał, w cudzysłów i tym samym podkreślając jeszcze bardziej przesłanie: możecie to sobie czytać i rozumieć, jak się wam podoba. W mini-wstępie do książki, autor pisze, że jedynie fikcja daje dostęp do rzeczywistości, do prawdy. Pozostaje wierny zasadzie Aragona, głoszącej literaturę jako mentir-vrai, czyli "prawdziwe kłamstwo". Sam autor mówi o swojej książce jako o "powieści prawdziwie fałszywej", w której postacie i fakty rzeczywiście istniejące są tylko pretekstem do rozbudowania powieściowej fikcji. Dla autora prawda nie polega na braku sprzeczności, lecz na umiejętności ich pogodzenia, co udaje mu się doskonale w owej "prawdziwie fałszywej powieści". I dlatego też zagadki i niedopowiedzenia, które legły u podstaw książki, sprzeczności, których pełne są postacie, pozostaną takimi, potwierdzając słowa samej Marilyn, że "każda historia posiada zawsze dwie wersje".

Elementem będącym punktem wyjścia i jednocześnie spinającym w całość liczne obrazy z życia Marilyn i jej otoczenia, są taśmy magnetofonowe, zawierające intymne zwierzenia gwiazdy, które Monroe nagrywała na jakiś czas przed śmiercią, z myślą o wprowadzeniu nowej metody w swojej psychoanalizie z Greensonem i dla niego też przeznaczone. Dwie lub trzy nagrane przez Marilyn kasety znalazły się tuż po jej śmierci w posiadaniu Greensona, który przedstawił je prowadzącemu śledztwo Johnowi Minerowi, ten zaś miał spisać ich zawartość. Taśmy następnie zaginęły, zaś w 2005 Miner sprzedał transkrypcje Los Angeles Times, gdzie zostały opublikowane w całości. Ich zawartość jest obficie przytaczana w książce, choć sam autor wątpi w ich autentyczność. Nie ma to jednak większego znaczenia dla "prawdziwie fałszywej powieści", gdyż stanowią one przede wszystkim symboliczny łącznik między Marilyn a jej terapeutą, stając się jednocześnie w książce pomostem między kinem a psychoanalizą, między życiem aktora, uwięzionym w obrazach, a słowem – głównym narzędziem psychoanalizy. I można powiedzieć, że właściwie to właśnie ów konflikt między słowem a obrazem, z których żadne nie daje pełnego wyobrażenia prawdy i które są właśnie często dwiema podstawowymi sprzecznościami w życiu każdego człowieka, jest głównym tematem powieści. Marilyn jest tu przedstawicielką świata obrazów, świata, który ją uwięził i unieszczęśliwił, nie dając jej ostatecznej odpowiedzi na pytanie "kim jest Marilyn", zaś Greenson, intelektualista i psychoanalityk, symbolizuje świat słów, do którego aktorka podświadomie dąży, poszukując prawdy o samej sobie.

Książka skonstruowana jest z serii scen i zdarzeń, chronologicznie przemieszanych, przedstawiających życie Marilyn oraz jej tajemniczego psychoanalityka głównie w latach 50. i 60. XX wieku, ale są tu sceny i o wiele wcześniejsze, mające wyjaśniać to, co zaszło później, jak też i o wiele późniejsze, układające się w sekwencje zgodne z rytmem pamięci czy psychoanalizy. Pierwsza część książki jest poświęcona głównie portretowi Marilyn Monroe oraz dziejom jej psychoanalizy z Greensonem, jej ostatnim, piątym psychoanalitykiem. Aktorka jest przedstawiona, zgodnie z konwencją książki, bardziej jako zbiór wyobrażeń na jej temat, niż jako w pełni zdefiniowana postać, raz występując jako zagubiona, słaba, wykorzystywana przez mężczyzn i przemysł filmowy dziewczynka w ciele zmysłowej kobiety, raz jako manipulatorka i egotyczna histeryczka o skłonnościach sadystycznych. Wszystkie wcielenia Monroe są tak sprawnie przez autora posplatane, że czytelnik w pewnym momencie zaczyna zdawać sobie sprawę, że mimo iż tyle się wie o niej, to przecież cała ta wiedza jest właśnie tylko fikcją, montażem, skutkiem fachowej reżyserii. I okazuje się, że to wcale nie Marilyn jest główną bohaterką książki.

Nie jest nim również Ralph Greenson, najbardziej wpływowy psychoanalityk Hollywood lat 50. i 60., powieściowy partner Marilyn (choć nie w sensie erotycznym). Był on bardzo związany ze swoją pacjentką, o wiele bardziej, niż zaleca to klasyczna psychoanaliza, stosując wobec niej bardzo nieortodoksyjne metody, jak całodobowa opieka psychoanalityczna, przyjęcie do własnej rodziny na prawach jej członka (terapia przez adopcję), aż do całkowitej kontroli nad życiem prywatnym i zawodowym aktorki (doradzał jej w kwestii wyboru kochanków, filmów, scenariuszy, miał wpływ na jej gaże, został nawet zatrudniony przez wytwórnię Fox, by zapewnić obecność wiecznie spóźniającej się Marilyn na planie "Let's make love" Cukora). Autor mówi tu o miłości, jednak miłości specyficznej, niemożliwej i koniecznej zarazem. Miłości pozbawionej zupełnie odcienia erotycznego, będącej raczej uzależnieniem, szalonym związkiem między żydowskim intelektualistą, wychowanym wśród książek, który marzył o byciu filmowcem, o zaistnieniu w świecie obrazów, a aktorką, niewykształconą dziewczyną z amerykańskiego proletariatu, która pragnęła słów, chciała nauczyć się mówić (również dosłownie – aktorka miała poważne problemy z wypowiadaniem się na planie, jąkała się zwłaszcza, paradoksalnie, na głosce "m"). W ostateczności nie wiadomo, kto od kogo był w tym analitycznym układzie bardziej zależny i kto kogo tak naprawdę analizował. Po śmierci Marilyn, Greenson był podejrzewany o udział w jej domniemanym zabójstwie i do końca życia nie mógł się otrząsnąć ze wspomnień oraz prób wytłumaczenia i uniewinnienia samego siebie w oczach publiczności i społeczności psychoanalitycznej. Druga część książki, od śmierci Marilyn, jest właściwie skupiona na nim. Podobnie jak w części pierwszej, tu także nie dostajemy jednoznacznej oceny jego postaci i jego postępowania. Raz występuje on jako człowiek o szczerych intencjach, który być może nie mógł się oprzeć przemożnemu wpływowi gwiazdy i sam sobie z tego nie do końca zdając sprawę, chciał mieć ją tylko dla siebie. Innym razem jest przedstawiany jako zagubiony w psychoanalizie egoista czy wręcz egotyk.

Historia tych dwojga, rozdzielona tragiczną śmiercią Monroe, zarówno w życiu, jak w i kompozycji książki, jest właściwie pretekstem do pokazania Hollywood z lat 50. i 60. To właśnie złudny świat Fabryki Snów tego okresu jest prawdziwym, zawierającym w sobie wszystkie postacie, bohaterem książki. Schneidera zafascynowała ówczesna bardzo ścisła relacja filmu i psychoanalizy, symbolicznie wyrażająca się w fakcie jednoczesnych narodzin obu zjawisk w 1895 roku. Chodzi tu o spotkanie dwóch środowisk, które bardzo się od siebie uzależniły. Z jednej strony mamy grupę intelektualistów, w dużej mierze żydowskich, ze starej, europejskiej szkoły Freuda, którzy w czasie drugiej wojny światowej wyemigrowali do Stanów, z drugiej zaś świat filmu, Hollywood, z całym swoim blichtrem i żywiołem Zachodniego Wybrzeża. Spotkanie tych dwóch rzeczywistości dało skutki przedziwne, tworząc środowisko, w którym tak naprawdę to psychoanalitycy gwiazd i filmowców pisali scenariusze, zaś sami filmowcy często mieli wykształcenie psychologiczne (jak np. Joseph Mankiewicz). Wpływ środowiska psychoanalityków na świat filmu jest tu ukazany z bardzo ciekawej perspektywy, jako bezustanne wahanie między obrazem, który szuka odpowiedniego dla siebie słowa i słowem właśnie, które potrzebuje właściwego ucieleśnienia lub raczej unaocznienia.

Jest to jednocześnie fascynujące przedstawienie z życia aktorów, realizatorów, pisarzy. Uderza, jak bardzo dzisiejszy świat filmu różni się od ówczesnego, jak bardzo aktorzy byli wówczas wystawieni na emocjonalne i psychiczne niebezpieczeństwa związane z zawodem, nie mając jeszcze do obrony tych wszystkich narzędzi, jakie mają dzisiejsze gwiazdy – trenerów, doradców, lekarzy, mistrzów duchowych. Świat, gdzie jedynym remedium na gwiazdorską samotność wydawała się psychoanaliza, alkohol i środki farmakologiczne. Jest to Hollywood niewinne, jak sama Marilyn, mimo że do cna zepsute. Niewinne tym, że wierzyło jeszcze w emocjonalną siłę kina i życie kinem, które niszczy. Jak mówi John Huston w rozmowie z Marilyn: kino powstało po to, by sprawiać ból widzowi. A w ówczesnym Hollywood granica między kinem a życiem była niebezpiecznie cienka.

Wreszcie, jak poprzednie książki Schneidera, jest to również historia śmierci, do dziś nie wyjaśnionej, budzącej wiele podejrzeń. Autor zaznacza tutaj wątek polityczny z okresu znajomości Marilyn z braćmi Kennedy, jednak nie formułuje żadnych hipotez i przedstawia znane mu fakty w sposób na tyle niejednoznaczny, że czytelnik musi sam dedukować, jaką rolę i czy w ogóle prezydent USA odegrał w śmierci aktorki. W wywiadach zaś podkreśla, że mimo iż nie da się wykluczyć teorii o zabójstwie, to jednak sam uważa, że śmierć Marilyn, to śmierć bez mordercy, jak w filmie z Trumanem Capote "Murder by Death". Monroe umarła, bo było w niej samej za dużo śmierci, to właśnie sama śmierć ją zabiła i nie ma tu większego znaczenia, czy stało się to dzięki fatalnemu zmieszaniu środków farmakologicznych, czy na skutek przedawkowania, czy z jakiejkolwiek innej przyczyny.

Marilyn, dernières séances jest wspaniałym hołdem złożonym aktorce niezrozumianej za życia i otoczonej zaskakującym kultem po śmierci. Schneider ukazuje Marilyn jako postać pełną sprzeczności, osobę na tyle zagubioną w swoim własnym image, że bliską nam wszystkim. Być może pisząc historię jej ostatniej psychoanalizy, od której była uzależniona, jak od seksu, alkoholu, środków farmakologicznych i tylu innych rzeczy, sam staje się jej jedynym, prawdziwym psychoanalitykiem, dając jej to, czego za życia zawsze jej brakowało – zrozumienie i szacunek mężczyzny. I nie szkodzi, że po lekturze książki wydaje się, że wiemy o Marilyn jeszcze mniej. Jak powiada Schneider, powieści, tak jak ludzie, nie są być może stworzone po to, by je rozumieć, lecz po to, by je kochać.

O AUTORZE

PROFIL ZAWODOWY:

         Michel Schneider, ur. 1944, jest człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Absolwent prestiżowej ENA (Ecole Nationale d'Administration), muzykolog, psychoanalityk, znawca makroekonomii i polityki. Pracował we francuskim Ministerstwie Kultury jako dyrektor departamentu muzyki i tańca, następnie jako doradca Cour des Comptes (Najwyższej Izby Kontroli), obecnie jest felietonistą Le Point, psychoanalitykiem oraz poświęca się pisarstwu.

TWÓRCZOŚĆ:

Z powodzeniem mierzy się zarówno z esejem (jego Morts imaginaires otrzymała Prix Médicis za esej w 2003), dokumentem (jako autor scenariuszy filmów dokumentalnych, np. Un écran nommé désir, 2006, reż. Elisabeth Kapnist, film poruszający problem relacji kina i psychoanalizy) jak i z fikcją, czego najlepszym przykładem jest właśnie Marilyn, dernières séances. Jest autorem 16 książek, w których porusza tematy mu najbliższe, jak muzyka (Glenn Gould: piano solo, 1994; La Tombée du jour: Schumann, 1987; Musiques de nuit, 2001; Prima donna: opéra et inconscient, 2001), psychoanaliza (Blessures de mémoire, 1980; Voleurs de mots, 1985; Maman, 1999, poświęcona relacjom Prousta z matką; również Marilyn właśnie), życie publiczne, kultura i polityka oraz literatura. W esesju Big Mother (2003) analizuje współczesny model władzy we Francji, określając go jak nadmiernie matkujący, zaś obywateli francuskich jako zinfantylizowanych. L'Indifférence des sexes (2007) to esej będący krytyką obecnych prób zacierania różnic między płciami w kulturze i życiu społecznym. Charakter krytyczny ma również La comédie de la culture (1993). Jego zainteresowania literackie widać przede wszystkim w książkach Baudelaire, les années profondes (1995), wspomnianej już Maman (1999) oraz Morts imaginaires.. Schneider jest również autorem powieści Bleu passé (1990) oraz Je crains de lui parler la nuit (1991).

        

FASCYNACJE:

W jego twórczości wyraźnie widać fascynację życiem sławnych ludzi, głównie muzyków i pisarzy. Często sięga po formę fabularyzowanej biografii czy powieści biograficznej, osiągając mistrzostwo właśnie w książce o Marilyn Monroe. Do swoich bohaterów podchodzi głównie od dwóch stron – po pierwsze jako psychoanalityk, po drugie – próbując przyjrzeć się ich życiu poprzez pryzmat śmierci. Taki charakter ma książka o Glennie Gould, o Marilyn, oraz przede wszystkim wybitny zbiór esejów Morts imaginaires, traktujący o hipotetycznych agoniach trzydziestu sześciu znanych pisarzy. Śmierć twórców jest według niego integralną częścią ich twórczości, często nieświadomie zaplanowanym scenariuszem, fragmentem dzieła powstałego za życia. Podobna jest jego interpretacja tajemniczej śmierci Marilyn Monroe. Jak powtarza za Trumanem Capote, w odpowiedzi na spekulacje dotyczące domniemanego zabójstwa aktorki: to śmierć ją zabiła, nikt inny. Śmierć rozumiana jako nieodparty impuls, zgodny z zawiłą logiką psyche, który kiełkuje w człowieku przez całe życie, by wreszcie urzeczywistnić się w sposób często tragiczny i nieoczekiwany.

Jego wielką pasją jest psychoanaliza, w perspektywie której przedstawia wszystkie inne dziedziny swoich zainteresowań. Jak sam mówi w wywiadach, psychoanaliza jest dla niego raczej opowieścią o tym, czym jest człowiek i jak mogłoby wyglądać jego życie, "jak rzeczy mogłyby się mieć. Nic poza tym, ale to przecież i tak bardzo dużo".

         Marilyn, dernières séances była nominowana do nagród Goncourtów (przegrywając trzema głosami do siedmiu z Bienveillantes Littella), Renaudot oraz Femina za rok 2006, otrzymała zaś Prix Interallié. Już w drugim tygodniu po publikacji (wrzesień 2006) znalazła się w pierwszej dwudziestce najlepiej sprzedających się książek we Francji, w trzecim dostając się do pierwszej dziesiątki. Została również umieszczona na liście sześćdziesięciu najlepiej sprzedających się książek 2006 roku według sieci księgarń FNAC.


Komentarze
Polityka Prywatności