20 rocznica sierpniowej fali strajków w Polsce
15 sierpnia 1988 r. górnicy z kopalni "Manifest Lipcowy" w Jastrzębiu rozpoczęli strajk, który zapoczątkował nową falę protestów społecznych w Polsce, przede wszystkim na Śląsku i na Wybrzeżu. W piątek przypada 20 rocznica tych wydarzeń.
Wydarzenia te w konsekwencji doprowadziły do podjęcia przez
władze komunistyczne rozmów z opozycją i obrad "okrągłego stołu".
Latem 1988 r. Polskę ogarnęła kolejna fala strajków. Rozpoczął ją
15 sierpnia strajk w Kopalni Węgla Kamiennego "Manifest Lipcowy" w
Jastrzębiu, gdzie górnicy obok postulatów ekonomicznych postawili
żądanie legalizacji NSZZ "Solidarność" i utworzyli Międzyzakładowy
Komitet Strajkowy.
W ciągu kilku dni na Śląsku strajk podjęło jeszcze kilkanaście
innych kopalni, m.in."Andaluzja", "Borynia", "Brzeszcze",
"Jastrzębie", "Jaworzno", "Krupiński", "Morcinek", "Moszczenica",
"1 Maja", "XXX-lecia PRL" i "ZMP".
17 sierpnia strajk rozpoczął się również w Porcie Szczecińskim, w
którym następnego dnia powstał MKS.
18 sierpnia protest rozpoczęli pracownicy szczecińskich zakładów
komunikacyjnych. Dwa dni później zastrajkował Port Północny w
Gdańsku, a 22 sierpnia Stocznia im. Lenina i Stocznia Północna, a
także Huta Stalowa Wola.
Tego dnia w wystąpieniu telewizyjnym minister spraw wewnętrznych
gen. Czesław Kiszczak zagroził, iż w przypadku kontynuacji
strajków wprowadzona zostanie godzina milicyjna oraz inne
nadzwyczajne środki.
Dr Antoni Dudek w książce "Reglamentowana Rewolucja.
Rozkład
dyktatury komunistycznej w Polsce 1988-1990" analizując ówczesne
działania władz komunistycznych, stwierdza: "Wystąpienie Kiszczaka
stanowiło jeden z rezultatów posiedzenia Komitetu Obrony Kraju,
odbytego 20 sierpnia pod przewodnictwem Jaruzelskiego. W tym
czasie trwała już zarządzona dzień wcześniej mobilizacja
Rezerwowych Oddziałów Milicji Obywatelskiej, w ramach której do
służby powołano ponad 12 tys. ludzi mających wspierać ewentualne
działania ZOMO i Służby Bezpieczeństwa. Akcja ta stanowiła
fragment przygotowań do stanu wyjątkowego rozpoczętych (...)
rozkazem Kiszczaka z 29 kwietnia"
Z polecenia gen. Jaruzelskiego wojewodowie mieli przystąpić do
przygotowań mających na celu militaryzację wybranych zakładów
przemysłowych.
Dr Dudek zwraca jednak uwagę na to, iż "Jaruzelski zaznaczył, że rozwiązania szczegółowe i tempo ich realizacji będą ustalane na
bieżąco, co w praktyce oznaczało, że opcja stanu wyjątkowego
stanowi jedynie alternatywę przygotowaną na wypadek niepowodzenia
prób rozładowania kryzysu metodami politycznymi".
Położenie władz komplikowała postawa "swojego" Ogólnopolskiego
Porozumienia Związków Zawodowych, które obawiając się utraty
członków, ostro krytykowało politykę gospodarczą rządu Zbigniewa
Messnera.
Prof. Andrzej Paczkowski w książce "Pół wieku dziejów Polski 1939-
1989" oceniając działania OPZZ pisze, iż: "Była to dodatkowa
presja na ekipę Jaruzelskiego, a zarazem dogodna dla niej pomoc w
próbach przekonania aparatu i aktywu partyjnego, co do
konieczności poczynienia ustępstw wobec opozycji".
20 sierpnia, w trakcie narastającej fali strajków, doszło do
spotkania pomiędzy sekretarzem KC Józefem Czyrkiem a
przewodniczącym warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej
Andrzejem Stelmachowskim, występującym z upoważnienia Episkopatu i
Lecha Wałęsy. Rozmowy ze strony władz miały charakter sondażowy i
dotyczyły "nawiązania dialogu" z umiarkowaną opozycją.
Następnego dnia gen. Jaruzelski na posiedzeniu zwołanego w
nadzwyczajnym trybie Biura Politycznego przedstawił propozycję
rozpoczęcia rozmów z Lechem Wałęsą.
Uzasadniając swoje stanowisko i odnosząc się do głosów
nawołujących do siłowego opanowania zaistniałej w kraju sytuacji,
m.in. I sekretarza KW PZPR w Warszawie Janusza Kubasiewicza, gen.
Jaruzelski stwierdził: "Tow. Kubasiewicz mówił, że konieczne są
działania, (dowodzące - PAP) że jesteśmy silni i zdecydowani.
Jestem za tym, ale jak to zrobić, jak możemy tę siłę uruchomić i
wyegzekwować. Pytanie kluczowe, ale w obciążenie należy
wkalkulować ofiary, nawet przez kogoś +zmajsterkowane+. Musimy
podjąć decyzję przy stosunku 51 do 49".
Inicjatywę gen. Jaruzelskiego poparł Władysław Baka, który tak
oceniał ówczesne położenie: "prognozy (są - PAP) niedobre, ryzyko
rozlania się fali strajkowej duże. Rozwiązania siłowe mogą odwlec
falę strajkową na kilka miesięcy. (...) Społeczeństwo nie
zrozumiałoby władzy, która odrzuciła inicjatywę rozmów".
Z kolei
gen. Kiszczak nawiązując do perspektywy rozmów z Wałęsą uprzedzał:
"Partię do tego spotkania należy przygotować, administrację też,
gdyż będzie to dla niej szokiem".
Po wspomnianym posiedzeniu Biura Politycznego kontynuowano poufne
rozmowy z przedstawicielami opozycji.
25 sierpnia Lech Wałęsa skierował do władz komunistycznych
oświadczenie zawierające propozycje zagadnień, które miałyby być
omawiane w trakcie rozmów. Wśród nich znalazła się sprawa
legalizacji "Solidarności".
W odpowiedzi gen. Kiszczak przedstawił propozycję: "odbycia w
możliwie najszybszym czasie spotkania z przedstawicielami
różnorodnych środowisk społecznych i pracowniczych", które mogłoby
"przybrać formę okrągłego stołu". Jednocześnie jednak zastrzegał,
że wyklucza możliwość uczestnictwa w obradach "osób odrzucających
porządek prawny i konstytucyjny PRL".
28 sierpnia BP KC PZPR podjęło decyzję, iż oświadczenie Lecha
Wałęsy może być uznane jako wstęp do podjęcia rozmów.
Do poufnego
spotkania szefa MSW gen. Kiszczaka z przywódcą "Solidarności"
Lechem Wałęsą doszło w Warszawie 31 sierpnia 1988 r. - w ósmą
rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich. Uczestniczyli w nim
również bp Jerzy Dąbrowski i sekretarz KC Stanisław Ciosek.
Warunkiem rozpoczęcia rozmów na temat "okrągłego stołu",
postawionym przez stronę rządową, było zakończenie fali strajków.
W książce "Droga do wolności" Lech Wałęsa tak opisuje to
historyczne spotkanie z gen. Kiszczakiem: "Oczywiście, nie byłem
zadowolony, ale też nie mogłem zbytnio podskakiwać. Kilkanaście
strajkujących zakładów to nie kilkaset, jak w sierpniu 1980, a
generał powiedział bez ogródek, że i tak beton partyjny próbuje
torpedować każdą ofertę ugody z opozycją.
Czułem, że mówi
szczerze, lecz zastanawiałem się, jak spojrzę w oczy zarośniętym,
czekającym z nadzieją stoczniowcom czy górnikom. Cóż z tego Ś
myślałem Ś że racja moralna jest po ich stronie?".
Działania Lecha Wałęsy doprowadziły do tego, iż w ciągu kilku dni
strajki przerwano. "Po zakończeniu strajku w stoczni Gdańskiej -
wspomina Wałęsa - musiałem jeszcze odwiedzić Śląsk. Nasłuchałem
się wtedy soczystych komentarzy od rozgoryczonych górników, ale 3
września 1988 protesty w kopalniach zostały wygaszone. Tego samego
dnia przerwał także strajk ostatni bastion Ś Huta Stalowa Wola...".
Oceniając wydarzenia sprzed 20 lat cytowany już wcześniej dr
Dudek pisze: "Rozpoczęcie rozmów z Wałęsą stanowiło dla ekipy
Jaruzelskiego przełom psychologiczny, a zarazem wstęp do
rezygnacji z forsowania rozwiązań siłowych, jakie selektywnie
zastosowano podczas wiosennych strajków. Wprawdzie od kwietnia
1988 r. prowadzono w MSW i MON, ściśle tajne przygotowania do
wprowadzenia stanu wyjątkowego, jednak z każdym miesiącem
alternatywa siłowa stawała się coraz mniej prawdopodobna.
Działo
się tak nie tyle z powodu obaw przed reakcją opozycji, która wciąż
była bardzo słaba, ile z racji postępującego rozkładu wewnętrznego
samego aparatu władzy komunistycznej, który wydaje się jednym z
najważniejszych, a równocześnie niedocenianych przyczyn upadku
systemu". (PAP)
ostatnia zmiana: 2008-08-14