GMO - na biopaliwa, pasze i dla przemysłu spożywczego

Dział: Genetyka

Rozwijanie produkcji roślin genetycznie zmodyfikowanych (GMO) w Polsce jako surowca dla sektora biopaliw, później jako komponentów pasz, a na końcu - na potrzeby przemysłu spożywczego, zaproponowano na wtorkowej konferencji popularnonaukowej w Sejmie.

Podczas konferencji, zorganizowanej przez Klub Parlamentarny
Samoobrona RP z udziałem Rady Gospodarki Żywnościowej i Izby
Gospodarczej Handlowców, Przetwórców Zbóż i Producentów Pasz,
omawiano wady i zalety roślin GMO oraz perspektywy ich uprawy i
wykorzystania w Polsce.

Dr hab. Jadwiga Seremak-Bulge z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i
Gospodarki Żywnościowej  zaproponowała, aby uprawy roślin
genetycznie zmodyfikowanych wprowadzać w Polsce stopniowo.

"Najpierw powinniśmy produkować surowce dla sektora biopaliw,
rzepak, zboża i buraki cukrowe" - zaznaczyła i dodała, że jedna z
dyrektyw unijnych zobowiązuje kraje UE do systematycznego
zwiększania udziału biopaliw w rynku. "To otwiera bardzo duże
zapotrzebowanie tego sektora na surowce. Jego konkurencyjność
zależy w dużym stopniu od kosztów produkcji. Wprowadzenie roślin
GMO daje duże szanse na obniżenie kosztów i poprawę
konkurencyjności energii biologicznej" - tłumaczyła Seremak-Bulge.

"Nieuchronne jest także stosowanie produktów z roślin genetycznie
zmodyfikowanych jako komponentu pasz" - uważa ekspert.

Ostatnim etapem wprowadzania roślin GMO powinno być, według niej,
rozwijanie produkcji kukurydzy, a później także innych gatunków
zbóż na potrzeby bezpośredniej konsumpcji.

Naukowcy przekonywali, że rośliny genetycznie modyfikowane nie
szkodzą ani środowisku, ani człowiekowi. W skali świata "nie
stwierdzono żadnego  udokumentowanego przypadku negatywnego wpływu
takich roślin na zdrowie człowieka" - poinformował przewodniczący
Rady Gospodarki Żywnościowej, prof. Stanisław Zięba.

Niektórzy obawiają się skutków "ucieczki" genów z roślin GMO do
środowiska. "Trzeba pamiętać, że nie wszystkie polskie gatunki
uprawne są rodzime. Po przedostaniu się do natury, nie radzą sobie
w konkurencji z dzikimi, miejscowymi gatunkami roślin" - mówił
prof. Andrzej Anioł z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w
Radzikowie.

Mec. Józef Palinka stwierdził z kolei, że Polska "nie jest
całkowicie swobodna w zakresie podejmowania decyzji
administracyjnych dotyczących sprowadzania, handlu i obrotu
organizmami GMO". Kancelaria mecenasa przeanalizowała zgodność
polskich planów ograniczenia wykorzystania GMO z Konstytucją oraz
wiążącymi nas traktatami i umowami.

"Prawo unijne wskazuje warunki, w jakich polski ustawodawca lub
administrator może ograniczyć albo zakazać obrotu żywnością
zmodyfikowaną genetycznie" - przypomniał Palinka. Można to uczynić
w sytuacji, kiedy nowe fakty naukowe dowodzą, że obrót bądź
produkcja żywności GMO jest szkodliwa dla ludzi albo  środowiska.
Restrykcji nie usprawiedliwia zmiana opinii publicznej ani wola
polityczna.

Jeśli bez uzasadnienia zakażemy wykorzystywania GMO, narażamy
się, jako kraj, na złamanie praw i procedur unijnych ze wszystkimi
tego konsekwencjami - dowodził mecenas.

Jak wyjaśnił Palinka, Komisja Europejska może wszcząć
postępowanie wyjaśniające i wezwać nas do usunięcia zakazów.
Podobnie haski Trybunał Sprawiedliwości. Jeśli to nie pomoże, za
każdy dzień bezprawności mogą nas ukarać karą pieniężną, a
dotknięci zakazami przedsiębiorcy, funkcjonujący w danej branży
(np. importerzy śruty sojowej), mogą wystąpić o odszkodowanie -
dodał ekspert. (PAP)

Komentarze
Polityka Prywatności