U wielu gatunków ptaków w opiekę nad potomstwem angażują się samce. Ta cecha wywodzi się prawdopodobnie jeszcze od dinozaurów - informują naukowcy na łamach najnowszego "Science".
Zdaniem badaczy, u trzech przedstawicieli dinozaurów - troodontów, oviraptorów i citipati - wyłącznie samce opiekowały się gniazdem i młodymi. Te trzy grupy należały do teropodów, dwunożnych dinozaurów i były najprawdopodobniej ewolucyjnymi przodkami ptaków.
Co więcej, dinozaury te mogły być poligamistami. Oznacza to, że jeden samiec zapładniał kilka samic, one zaś składały jaja w tym samym gnieździe. O takiej wersji wydarzeń świadczyłaby liczba jaj znajdowanych w miejscu pojedynczego lęgu.
Potwierdzają to również badania porównawcze ze spokrewnionymi z dinozaurami, żyjącymi gatunkami, takimi jak krokodyle czy niektóre ptaki - tam, gdzie są duże lęgi, gniazdem zwykle opiekuje się samiec.
Budowa kości dorosłych osobników znajdowanych na gniazdach w Montanie i Mongolii potwierdza, że były to samce. U samic ptaków wewnątrz kości kończyn odkładana jest dodatkowa tkanka, w której znajdują się składniki mineralne do budowy jaj. W badanych skamieniałościach niczego takiego nie zaobserwowano.
Naukowcy nie wiedzą, jaką funkcję spełniał siedzący na gnieździe samiec - czy wysiadywał jaja, czy osłaniał je przed słońcem, czy jedynie chronił przed intruzami. Zagadką jest również, dlaczego niektóre z tych dinozaurów zginęły siedząc na gnieździe. Badacze przypuszczają, że w przypadku dinozaurów z Mongolii przyczyną śmierci mogły być burze piaskowe.
Z badań wynika, że "ojcowski" system opieki nad potomstwem ma u kręgowców długą historię ewolucyjną. W przypadku ptaków jest wcześniejszy od opieki obu rodziców - uważa Varricchio.
Ma nadzieję, że to dopiero początek tego typu odkryć. Jego zdaniem również inne cechy występujące u ptaków, chociażby takie jak śpiew czy swoisty system oddychania, można by wywodzić od konkretnych gatunków dinozaurów. Potrzebne są do tego odpowiednio ukierunkowane badania i łut szczęścia w postaci odkryć paleontologicznych.(PAP)