Niemieckie media obszernie informują o odkryciu w Malborku zbiorowego grobu ze szczątkami 1800 ludzi, najprawdopodobniej Niemców, którzy mieszkali w mieście przed końcem II wojny światowej.
W środę artykuł o odkryciu w Malborku zamieścił dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Jak informuje, zdaniem ekspertów tylko część Niemców, którzy pozostali w mieście w 1945 roku w czasie wkroczenia Armii Czerwonej, zginęła w trakcie walk. "Niektórzy umarli z głodu, kolejna grupa zginęła w wyniku egzekucji. Ciała wrzucono do leju po bombie, bo nie można było ich pochować. Ziemia była zbyt zmrożona" - relacjonuje dziennik.
Dodaje jednak, że nie ma relacji świadków, jakoby dokonywano egzekucji. Niektórzy mieszkańcy miasta opowiadali jednak o ekscesach sowieckich żołnierzy: podpaleniach, masowych gwałtach i wywózkach.
"Eksperci nie wykluczają też, że za część zbrodni odpowiedzialne były polskie bandy, które wiosną 1945 roku grasowały pod ochroną Armii Czerwonej na wschodnich terenach Niemiec" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". I przypomina, że w zeszłym roku w oddalonym o zaledwie 150 km Aleksandrowie Kujawskim odsłonięto pomnik ku czci niemieckich mieszkańców zamordowanych pod koniec wojny przez polskie milicje.
Wysokonakładowy dziennik "Bild" opublikował w tym tygodniu rozmowę ze świadkiem wydarzeń w dawnym niemieckim Marienburgu (obecnie Malborku) na początku 1945 r. Mieszkający dziś w Beckum w Nadrenii Północnej-Westfalii 75-letni Gerhard Hintz miał wówczas osiem lat. Opowiada, że widział z ukrycia, jak żołnierze "ładowali ludzi na ciężarówki i wywozili w kierunku miasta".
"Byłem ciekaw, co się z nimi stanie (...) Gdy teraz dowiedziałem się o tym okropnym odkryciu w Marienburgu, wszystko stało się jasne: wszyscy zostali wówczas zastrzeleni" - mówi.
"Bild" opublikował też oficjalną listę zaginionych niemieckich mieszkańców Malborka, która znajdowała się w archiwum ziomkostwa malborskiego. "Mam nadzieję, że pomoże ona wyjaśnić, kim byli ludzie pogrzebani w zbiorowym grobie" - powiedział przedstawiciel ziomkostwa Bodo Rueckert.
Na pierwsze kości na placu w centrum Malborka, natrafiono w październiku ubiegłego roku, przy okazji wykonywania prac ziemnych poprzedzających budowę hotelu. Wydobyto szczątki około 1800 osób. Są wśród nich szkielety zarówno kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Część nosi ślady po kulach.)Prasa zastanawia się nad okolicznościami śmierci cywili. Jak pisze, możliwe jest, że nie są to ofiary walk, ale zbrodniczych czynów, popełnionych po wkroczeniu Armii Czerwonej.
W środę artykuł o odkryciu w Malborku zamieścił dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Jak informuje, zdaniem ekspertów tylko część Niemców, którzy pozostali w mieście w 1945 roku w czasie wkroczenia Armii Czerwonej, zginęła w trakcie walk. "Niektórzy umarli z głodu, kolejna grupa zginęła w wyniku egzekucji. Ciała wrzucono do leju po bombie, bo nie można było ich pochować. Ziemia była zbyt zmrożona" - relacjonuje dziennik.
Dodaje jednak, że nie ma relacji świadków, jakoby dokonywano egzekucji. Niektórzy mieszkańcy miasta opowiadali jednak o ekscesach sowieckich żołnierzy: podpaleniach, masowych gwałtach i wywózkach.
"Eksperci nie wykluczają też, że za część zbrodni odpowiedzialne były polskie bandy, które wiosną 1945 roku grasowały pod ochroną Armii Czerwonej na wschodnich terenach Niemiec" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". I przypomina, że w zeszłym roku w oddalonym o zaledwie 150 km Aleksandrowie Kujawskim odsłonięto pomnik ku czci niemieckich mieszkańców zamordowanych pod koniec wojny przez polskie milicje.
Wysokonakładowy dziennik "Bild" opublikował w tym tygodniu rozmowę ze świadkiem wydarzeń w dawnym niemieckim Marienburgu (obecnie Malborku) na początku 1945 r. Mieszkający dziś w Beckum w Nadrenii Północnej-Westfalii 75-letni Gerhard Hintz miał wówczas osiem lat. Opowiada, że widział z ukrycia, jak żołnierze "ładowali ludzi na ciężarówki i wywozili w kierunku miasta".
"Byłem ciekaw, co się z nimi stanie (...) Gdy teraz dowiedziałem się o tym okropnym odkryciu w Marienburgu, wszystko stało się jasne: wszyscy zostali wówczas zastrzeleni" - mówi.
"Bild" opublikował też oficjalną listę zaginionych niemieckich mieszkańców Malborka, która znajdowała się w archiwum ziomkostwa malborskiego. "Mam nadzieję, że pomoże ona wyjaśnić, kim byli ludzie pogrzebani w zbiorowym grobie" - powiedział przedstawiciel ziomkostwa Bodo Rueckert.
Na pierwsze kości na placu w centrum Malborka, natrafiono w październiku ubiegłego roku, przy okazji wykonywania prac ziemnych poprzedzających budowę hotelu. Wydobyto szczątki około 1800 osób. Są wśród nich szkielety zarówno kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Część nosi ślady po kulach.(PAP)