Bez oceny przeszłości nie zbudujemy bezpiecznej przyszłości, a ofiar reżimu sowieckiego nie mogą przesłaniać zasługi ZSRR w obaleniu reżimu hitlerowskiego - apelowali w środę uczestnicy międzynarodowej konferencji w Parlamencie Europejskim z okazji 70. rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow.
"Nigdy nie możemy zapomieć o ofiarach, które pokazują nam, skąd pochodzimy i jak wiele dziś osiągnęliśmy" - powiedział Jerzy Buzek.
W swym wystąpieniu przypomniał, że w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow Polska została podzielona niemal po połowie między nazistowskie Niemcy a Związek Radziecki, Finlandia straciła 10 proc. terytorium i 12 proc. populacji, a wschodnia i północna Rumunia oraz trzy kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia zostały zaanektowane przez Związek Radziecki. "Do 700 tys. z 6 mln Estończyków, Litwinów i Łotyszy zostało deportowanych. W Polsce około 1,5 mln ludzi zostało deportowanych, a 760 tys. zmarło, wśród nich wiele dzieci" - powiedział Buzek.
"W Unii Europejskiej byłoby niemożliwe to, co się stało 70 lat temu: wielkie kraje zadecydowały między sobą o losie małych narodów" - uznał przewodniczący PE.
Pakt "otworzył drzwi do drugiej wojny światowej i okupacji", w
której Litwa straciła jednego na trzech obywateli - powiedziała
przewodnicząca litewskiego Sejmu Irena Degutiente. Jej zdaniem, gdyby
nie to, Litwa liczyłaby dziś 5 mln, a nie 3 mln mieszkańców.
"Największe tyranie XX wieku: sowiecki i nazistowski reżim totalitarny
powinny zostać ocenione nie tylko z punktu widzenia historii, ale też
powszechnych i wiecznych wartości, jak moralna i polityczna mądrość" -
zaapelowała.
Były prezydent Litwy, eurodeputowany Vytautas Landsbergis zwrócił uwagę, że paradygmat sfer wpływów wciąż pokutuje w rosyjskich koncepcjach geopolitycznych, co widać po postawie Moskwy choćby w stosunku do Gruzji. Przywołał też zawarty kilka lat temu "pakt Putin-Schroeder" w sprawie Gazociągu Północnego jako dowód, że Niemcy i Rosja wciąż uprawiają politykę układania się za plecami innych.
Prezes IPN Janusz Kurtyka, który wziął udział w panelu historyków europejskich, podkreślił, że mimo udziału ZSRR w koalicji antyhitlerowskiej i rozgromieniu III Rzeszy Stalin nie wyrzekł się uzgodnionej z Hitlerem koncepcji sfer wpływów i przeforsował ją w świecie powojennym. Zgodnie z nią kraje dawniej wchodzące w skład ZSRR traktowane są jako strefa interesów Rosji - tak zwana "bliska zagranica". "O ile Związek Sowiecki w okresie pieriestrojki potrafił (przynajmniej werbalnie) odciąć się od paktu Ribbentrop-Mołotow, to demokratyzująca się Rosja w poszukiwaniu własnej tożsamości coraz częściej sięga do tradycji imperialnych, w tym imperium sowieckiego. Latem 2009 r. byliśmy świadkami rosyjskiej ofensywy propagandy historycznej, w której tendencje te były dostrzegalne. Miała ona charakter swoistego +przygotowania artyleryjskiego+ przed 70. rocznicą podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow" - powiedział Kurtyka. Zwrócił uwagę na szczególne znaczenie paktu Ribbentrop-Mołotow dla Polski, której terytorium obaj agresorzy podzielili się niemal równo po połowie (Niemcy okupowały 48,5 proc., Związek Sowiecki 51,5 proc.), a Polska stała się "unikalnym laboratorium porównawczym nazizmu i sowietyzmu". Łotewska eurodeputowana Inese Vaidere zauważyła, że dotychczas nie udało się dogłębnie zbadać zbrodni Związku Radzieckiego, gdyż Rosja utrudnia dostęp do archiwów. "Kraje zachodnie też nie były zainteresowane, bo rosyjski niedźwiedź uratował je przed reżimem nazizmu. Ale przecież stalinizmu nie może przesłaniać tylko to, że jeden reżim pokonał inny" - oceniła Vaidere. "Tylko przez uczciwy stosunek do historii możemy budować bezpieczną przyszłość" - dodała.
W kwietniu PE przyjął rezolucję, w której wezwał do obchodzenia 23 sierpnia jako Dnia Pamięci Ofiar Totalitaryzmu i Reżimów Autorytarnych. (PAP)