Patent na grafen
Metoda dr. inż. Włodzimierza Strupińskiego z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych, dzięki której można wytwarzać grafen do celów przemysłowych, uzyska ogólnoświatową ochronę patentową.
Środki przyznane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pomogą
Polakom rozwijać autorską technologię i komercjalizować ją.
Te osiągnięcia dają Polsce silną pozycję w konkurencji o fundusze z
europejskiego programiu Flag Ship, który od 2012 roku na badania nad
grafenem ma przeznaczać 100 milionów euro rocznie przez 10 kolejnych
lat.
Polska metoda wytwarzania grafenu bardzo wysokiej jakości
odpowiada wysokim wymaganiom przemysłu elektronicznego. Grafen
otrzymywany metodami chemicznymi, gdzie właściwości mechaniczne czy
optyczne są bardziej istotne niż transport elektronów, może też służyć
do wytwarzania materiałów kompozytowych, przezroczystych elektrod w
ogniwach słonecznych, superkondensatorów i ogniw wodorowych.
„Wykorzystaliśmy typowe urządzenia do
wytwarzania epitaksjalnych struktur półprzewodnikowych. Na razie
jesteśmy jedyni i to może być przełom w zastosowaniu na większą skalę
produkcji grafenu. Polska metoda jest dużo bardziej użyteczna,
elastyczna i powinna się lepiej sprawdzać w przemyśle” – twierdzi dr inż Strupiński.
Artykuł na temat polskiego grafenu opublikowało prestiżowe czasopismo naukowe
Nano-Letters. Spowodował on bardzo duże zainteresowanie zarówno ze
strony ośrodków badawczych z całego świata, jak i podmiotów biznesowych.
Co daje patent? W połączeniu z artykułem w dzienniku
stwarza
Polakom bardzo komfortową sytuację. Mogą myśleć zarówno o dalszym rozwijaniu
technologii pod względem badawczym, jak i komercyjnym.
„Ochrona
sprawia, że ktokolwiek inny chciałby to robić, musi być bardzo ostrożny i
teoretycznie zwrócić się o wykupienie praw albo po prostu u nas
zamawiać. To daje bezpieczeństwo zarówno psychologiczne jak i
ekonomiczne, a więc wymierną korzyść z uzyskania patentu. Mamy swoją
metodę i jeśli jakaś wielka firma będzie chciała ją wykorzystać, to –
choć oczywiście procedury nie są proste - jednak prawo chroni nas. My
jesteśmy w pozycji strony, a nie kogoś, na kogo można nie zwracać uwagi”
– ocenia dr Strupiński. (PAP)
ostatnia zmiana: 2011-04-21