Naukowcy ze Szwecji sprawili, że fotony pojawiały się znikąd, czyli z próżni. Jak to możliwe? Taki efekt (zwany jako dynamiczny efekt Casimira) został przewidziany już ponad 40 lat temu, jednak dopiero teraz naprawdę go zaobserwowano. To, że w próżni niczego nie ma, jest tylko złudzeniem.
W gruncie rzeczy pełno tam powstających wciąż i znikających cząsteczek. Ponieważ znikają i powstają bardzo szybko, nazywa się je cząsteczkami wirtualnymi.
Udało się zmusić fotony do porzucenia wirtualnego stanu i stania się prawdziwymi fotonami. W ten sposób powstało dające się rejestrować światło (a raczej promieniowanie mikrofalowe).
Aby wirtualne fotony stały się realnymi, potrzebne było, bagatela, zwierciadło poruszające się prawie z prędkością światła.
Ten niemożliwy eksperyment przeprowadzono w ten sposób, że zamiast przemieszczać lustro, zmieniano bardzo szybko (miliardy razy na sekundę) właściwości elektryczne urządzenia zwanego SQUID (działa ono jak lustro dla mikrofal). Odbite od wirtualnego zwierciadła wirtualne fotony materializowały się dzięki energii kinetycznej zwierciadła, nagle przestawały znikać i zachowywały się jak na prawdziwe fotony przystało. (PAP)