Przed około 3 mln lat stężenie dwutlenku węgla i temperatury atmosfery Ziemi przypominały dzisiejsze. Poziom mórz był jednak wyższy od obecnego od 12 do 22 metrów. Przyszłe pokolenia mogą miećpodobną sytuację.
Nawet jeśli ludzie zdołąją ograniczyć globalne ocieplenie na poziomie dwóch stopni Celsjusza, jak zaleca Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), to przyszłe pokolenia i tak staną przed problemem wzrostu poziomu mórz i oceanów. Będzie on od 12 do 22 metrów wyższy, niż obecnie.
Do takich wniosków doszli członkowie międzynarodowego zespołu kierowanego przez Kennetha G. Millera z Rutgers University (USA) dzięki badaniom rdzeni wykrojonych ze skał i gleb na jednym z atoli na Pacyfiku i w Nowej Zelandii. Interesowały ich warstwy skał i gleb z późnego Pliocenu, z okresu około 2,7 - 3,2 mln lat temu. Ówczesne stężenie dwutlenku węgla w atmosferze przypominało dzisiejsze, a temperatury atmosfery były o dwa stopnie wyższe, niż obecnie.
Zdaniem naukowców, w morzach i oceanach sprzed około 3 mln lat wody było sporo więcej niż dziś. Różnica odpowiada wodzie powstałej po stopieniu pokrywy lodowej Grenlandii i Antarktyki Zachodniej oraz części lodu pokrywającego morze w Antarktyce Zachodniej.
Gdyby i dzisiaj taka ilość wody miała uzupełnić morza i oceany, poziom mórz podniósłby się od 12 do 22 metrów, zalewając na całym świecie rejony leżące w strefie przybrzeżnej. Odczułoby to nawet 70 proc. mieszkańców ziemi - podkreśla H. Richard Lane z Wydziału Nauk o Ziemi w amerykańskiej National Science Foundation.
"Jeszcze nie czas, by pozbywać się swoich domów na plaży, ponieważ topnienie gigantycznych pokryw lodowych zajmie od kilkuset- do kilku tysięcy lat" - zauważył Miller. Przypomniał o obecnych szacunkach mówiących, że w XXI w. poziom mórz na świecie wzrośnie od 0,8 do jednego metra wskutek nagrzania wód oceanów, częściowego stopnienia lodowców górskich i częściowego topnienia pokrywy Grenlandii i Antarktyki.