Amerykańskim naukowcom udało się opracować technikę, dzięki której potrafią wytworzyć skupioną, laserową wiązkę promieni rentgenowskich przy niewielkim zapotrzebowaniu na prąd - donosi internetowe wydanie "Nature Physics".
Dotychczasowe urządzenia tego typu wymagały zasilania przez instalacje rozmiarów boiska do piłki nożnej. Czyniło je to całkowicie niezdatnymi do użycia poza laboratorium.
Prof. Margaret Murnane i prof. Henry Kapteyn z Uniwersytetu stanu Colorado opracowali laser, wytwarzający tzw. miękkie promieniowanie rentgenowskie przy stosunkowo niewielkim zapotrzebowaniu na energię.
Naukowcy sądzą, że ulepszenie urządzenia tak, by emitowało twarde promieniowanie rentgenowskie, używane np. w medycynie, jest tylko kwestią czasu. "Jeśli uda nam się to osiągnąć, będziemy w stanie poprawić rozdzielczość zdjęć rentgenowskich nawet tysiąckrotnie" - mówi prof. Murnane.
"Współczesne aparaty do prześwietleń nie potrafią na przykład wykryć niewielkich nowotworów, gdyż działają raczej jak żarówka, a nie laser - emitują promieniowanie w wielu kierunkach przestrzeni. Mając laser rentgenowski, możemy dostrzec dużo mniejsze obiekty" - dodaje. Naukowcy zastosowali w urządzeniu atomy argonu - bardzo stabilnego pierwiastka chemicznego.
Pobudzając atomy przy pomocy tradycyjnego lasera, udało im się zmusić je do emisji promieniowania rentgenowskiego. Dzięki dokładnej kontroli działania lasera, pobudzają oni atomy tylko w takich momentach, by promienie rentgenowskie pochodzące od różnych atomów wzajemnie się wzmacniały.
"Przypomina to bujanie dziecka na huśtawce" - wyjaśnia prof. Murnane. "Jeśli je popychasz w odpowiednim momencie, huśtawka buja się coraz wyżej, jeśli w złym - huśtawka staje. Udało nam się kontrolować urządzenie tak, by nie popychać "huśtawki" w złym momencie" - dodaje. (PAP)