Amonity, morskie głowonogi, które miały wyginąć w czasie wielkiego wymierania 65 mln lat temu, przeżyły tę katastrofę. Najnowsze badania - w tym prowadzone przez dr Marcina Machalskiego z Instytutu Paleobiologii PAN - dostarczają dowodów, że amonity przetrwały globalny kataklizm.
Dwadzieścia pięć lat temu grupa amerykańskich uczonych pod kierunkiem Luisa Alvareza ogłosiła, że przyczyną końca mezozoiku, czyli ery dinozaurów, było uderzenie w Ziemię meteorytu o średnicy 10 km. Śladem tego kataklizmu jest cienka ilasta warstwa silnie wzbogacona w iryd - metal rzadki na Ziemi, a częsty w kosmosie - występująca na pograniczu kredy i paleogenu.
Ofiarami globalnej katastrofy miały być dinozaury oraz liczne gatunki morskiego planktonu, a także mieszkające w spiralnych muszlach głowonogi - amonity. Zdaniem Alvareza te wszystkie zwierzęta wyginęły "w mgnieniu oka". Potem odkryto pasujący wiekiem, olbrzymi krater na Jukatanie. Nadal toczą się dyskusje na temat przebiegu wymierania mezozoicznych organizmów. Spory nie ominęły amonitów, najbardziej znanych morskich bezkręgowców mezozoiku. Nikt nie brał pod uwagę możliwości, ze amonity przetrwały.
Czasem znajdowano ich szczątki ponad warstewką granicznego iłu, lecz zawsze tłumaczono to zjawiskiem ekshumacji przez prądy morskie muszli amonitów z osadów kredy i ich powtórnego pogrzebania w osadach paleogenu - powiedział PAP dr Machalski. Hipoteza "ekshumacji" obowiązywała przez lata jako wyjaśnienie obecności amonitów w skałach wczesnego paleogenu na południe od Kopenhagi. W 1999 roku duński geolog Finn Surlyk z Uniwersytetu w Kopenhadze wysunął prowokacyjną hipotezę, że skamieniałości amonitów mogą być pozostałościami zwierząt, które żyły i zginęły w paleogenie, a więc już po kosmicznej katastrofie.
Surlyk nie przedstawił jednak konkretnych dowodów na poparcie swych przypuszczeń. "Wraz z Clausem Heinbergiem z Uniwersytetu w Roskilde zbadaliśmy 11 okazów ze skał pokredowych. Muszle amonitów były zbudowane z odmiany węglanu wapnia, zwanej aragonitem" - mówi Machalski. W odsłoniętych skałach muszle te uległy całkowitemu rozpuszczeniu przez krążące w skalach kwaśne roztwory. Zachowały się jednak odciski lub ośródki (te ostatnie powstały na skutek wypełnienia wnętrza muszli osadem, który następnie skamieniał). Najpiękniejszym ze znalezionych okazów jest kompletna ośródka osobnika z gatunku Hoploscaphites constrictus.
"Pobraliśmy próbki z wnętrza okazu do badań pod mikroskopem elektronowym. Okazało się, że wapień tworzący ośródke wygląda tak samo, jak wapień na zewnątrz okazu, różni się zaś od kredowych skal poniżej" - mówi badacz. Zebrane dane sugerują, że osad wypełniający amonita jest wieku paleogeńskiego. Uznaliśmy więc, że badany przez nas osobnik żył i zginął już w paleogenie, a więc po kosmicznej katastrofie. Wyniki zostały właśnie opublikowane w najnowszym numerze "Bulletin of the Geological Society of Denmark".
Z ogólnych rozważań geologicznych wynika, że ostatnie duńskie amonity mogły żyć maksymalnie 200 tys. lat po upadku wielkiego meteorytu. Wymieranie na granicy kredy i paleogenu mogły przetrwać nie tylko amonity. W ostatnich latach pojawiły się sugestie na temat krótkotrwałego przetrwania do czasów paleogenu licznych gatunków planktonicznych otwornic, które wcześniej uważano za typowe przykłady ofiar kosmicznego kataklizmu.(PAP)