Specjaliści z francuskiego Lumiere Technology dokonali zabiegu wirtualnego oczyszczenia obrazu Leonarda da Vinci "Dama z gronostajem". Z komputerowej rekonstrukcji wynika, że pierwotnie dama miała inne tło, zamiast czarnego - niebieskie, dające efekt głębi za postacią.
Na poniedziałkowej konferencji w Krakowie podano, że pierwotna kompozycja dzieła różniła się od obecnej kilkoma drobnymi szczegółami. Łepek gronostaja był nieco większy, przesunięty ku centralnej części obrazu. Pod brodą sportretowanej przez Leonarda Cecylii Gallerani odkryto ślady wiązania welonu, który przytrzymuje fryzurę pod owalem twarzy.
Kamera uchwyciła też rzęsy damy, które na skutek starzenia się pigmentu stały się po wiekach przezroczyste. Miejscami udało się uchwycić niewidoczne gołym okiem kreski szkicu, na którym powstał obraz. Francuzi, za zgodą władz Fundacji Książąt Czartoryskich i Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, gdzie obraz jest przechowywany, sfotografowali obraz aparatem o ogromnej rozdzielczości. Skonstruowana kilka lat temu kamera prześwietliła dzieło silnym promieniem światła w różnych widmach, od ultrafioletu do podczerwieni, z rozdzielczością 240 mln pikseli.
Badanie dawnych dzieł malarskich przy tak wielkiej rozdzielczości jest możliwe od kilku lat, dzięki kamerze multispektralnej, skonstruowanej przez Pascala Cotte'a. Wcześniej podobnemu eksperymentowi Francuzi poddali w Luwrze "Monę Lisę" pędzla da Vinciego. Prezes i założyciel Lumiere Technology, Jean Penicaut, podkreśla, że nowa metoda jest całkowicie bezpieczna dla obrazów. Nie wymaga pobierania jakichkolwiek próbek, powierzchnia badanego obrazu nie jest nawet dotykana. "Damę z gronostajem" sfotografowano w Krakowie we wrześniu.
Po ponaddwumiesięcznej analizie zdjęć specjaliści wrócili pod Wawel, aby przedstawić wyniki eksperymentu. Francuzi zaprezentowali komputerową wizualizację, jak obraz powinien wyglądać po ewentualnym fizycznym oczyszczeniu i przywróceniu do pierwotnej gamy kolorystycznej. Symulacja przedstawia obraz w żywszych, bardziej zdecydowanych barwach, a niebieskie tło nadaje mu głębi. "Leonardo da Vinci poświęcał wiele uwagi w rozważaniach teoretycznych zagadnieniom przestrzeni w malarstwie. Istotnie, w jego dziełach spotykamy się z przestrzenią, która daje wrażenie głębi.
Tak jest w przypadku Giocondy, gdzie mamy tak przekonujące wrażenie przestrzeni, że chcielibyśmy wsunąć dłoń między jej postać a tło. Brak tego +Damie z gronostajem+" - ocenił Jack Frank, znawca technik malarskich Leonarda, współpracujący z francuskimi specjalistami. "Ewidentnie jednolite czarne tło zostało nałożone później, pochłaniając przejście barw między nim a zarysem postaci. Czarne tło sprawia wrażenie jakby pożerało damę. Niebieskie nadaje obrazowi głębi i doskonale wpisuje się w teorię malarstwa Leonarda" - przekonywał ekspert.
Według Anny Grochowskiej-Angelus, która od lat pracuje w zespole krakowskich konserwatorów opiekujących się "Damą z gronostajem", eksperyment Francuzów nie pogłębił w istotny sposób wiedzy na temat dzieła i metod pracy Leonarda. Konserwatorka przyznała, że zastosowanie tak wysokiej rozdzielczości jest nieocenione przy poznawaniu struktury obrazów oraz w dokumentacji stanu ich zachowania. Grochowska zastrzegła, że o jakimkolwiek przemalowywaniu dzieła Leonarda nie może być mowy. Podkreśliła też, że obraz nie wymaga konserwacji.
Przypomniała jednocześnie, że dzieła wielkich mistrzów niekiedy bywają oczyszczane z brudu, starych werniksów i przemalowań. Jej zdaniem, w przypadku przywrócenia niebieskiego tła, jeśli takie istotnie było, "postać damy nabrałaby plastyczności, przestrzeni, bo w tej chwili, przez to nałożone czarne tło jest jak gdyby wycięta". "Ono niewątpliwie psuje obraz ale czyż nie jesteśmy już przyzwyczajeni do takiego wyglądu dzieła? To, co jest, wciąż olśniewa" - powiedziała. Obraz "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci powstał ok. 1490 r. we Włoszech.
Przedstawia kochankę księcia Ludwika Sworzy, Cecylię Gallerani. W 1800 r. zakupił go książę Adam Jerzy Czartoryski. W czasie II wojny światowej obraz został zagrabiony przez Niemców. W 1946 r. wrócił do Polski. (PAP)