Promieniem laserowym można zniszczyć wirusy

Choć brzmi to niemal jak dowcip o rzucaniu kulkami na mole w mole, naukowcom udało się okryć nową - całkiem poważną - metodę inaktywacji i destrukcji wirusów za pomocą światła laserowego. Metoda może być potencjalnie wykorzystana w medycynie - informuje "Optics&Laser Europe".

Badania nad nową metodą inaktywacji wirusów prowadzone były w amerykańskim prestiżowym John Hopkins School of Medicine. Naukowcy odkryli, iż naświetlanie próbki zawierającej różnego rodzaju materię organiczną - w tym komórki żywe i cząstki wirusów - bardzo krótkimi impulsami laserowymi, powoduje powstanie drgań o niskiej częstotliwości, które zabijają część wirusów zawartych w badanej próbce.

By skutecznie inaktywować wirusy, laser o mocy 40 mW musi oświetlać próbkę przez 10 godzin krótkimi błyskami trwającymi 80 femtosekund, gdzie 1 femtosekunda (fs) to 0, 000 000 000 000 001 sekundy. Naukowcy prowadzili eksperymenty na bakteriofagach M13, atakujących komórki bakterii, których liczba po 10-godzinnym naświetlaniu laserem tytanowo-szafirowym zmalała 1000-krotnie. Co więcej, zawarte w próbce różnego rodzaju komórki (poza oczywiście cząstkami wirusów) nie uległy zniszczeniu i dalej normalnie funkcjonowały.

Wynika to z faktu, iż generowane przez laser światło bez problemów przenika przez wodę otaczającą wirusy, a pochłaniane jest przez cząstki wirusowe, co wprawia w wirusy w zabójcze dla nich niskoczęstotliwościowe wibracje. Nowo opracowana metoda jest zdecydowanie mniej szkodliwa dla otoczenia (innych komórek) od innych fizycznych metod, takich jak promieniowanie mikrofalowe, ultradźwiękowe, czy ultrafioletowe, którymi można inaktywować wirusy.

Według naukowców, niezbędne są dalsze badania, aby móc próbować wykorzystać nową metodę do walki z chorobami wywoływanymi przez wirusy u ludzi, czy u zwierząt, jednakże już dziś wiadomo, iż ze względu na mechanizm działania metoda nie powinna powodować niepożądanych odpowiedzi układu immunologicznego. (PAP)


Komentarze
Polityka Prywatności