Co jak co, ale z głodu nie zginiemy. Rozmaitego typu restauracji jest wszędzie pełno. Typowe godziny posiłków to 7.00 – 8.00, 12.00 – 13.00 i 18.00 –19.00. Wtedy to właśnie wszyscy Chińczycy podążają w kierunku najbliższej jadłodajni. Nie należy nadmiernie obawiać się brudnych i obskurnych miejsc: można tam zjeść znacznie lepiej niż w elegantszych restauracjach (chyba że trafimy do bardzo dobrej i luksusowej restauracji, ale tam zapłacimy majątek).
W chińskich restauracjach zdarza się, że menu jest przetłumaczone na język angielski, jednak to udogodnienie zwykle wliczone jest w cenę posiłku, dlatego w takim miejscu można zapłacić nawet trzykrotnie więcej. Dlatego ważne jest, by ustalić cenę przed zamówieniem posiłku. Zwykle w tańszych restauracjach menu jest wyłącznie po chińsku, dzięki czemu obiad może stać się niespodzianką. Niektóre restauracje mają wyłożone różne produkty – można pokazać palcem, na co mamy ochotę. Do każdego posiłku podawany jest czajniczek zielonej herbaty oraz pałeczki. Obiad z trzech dań w taniej restauracji (dla dwóch osób do syta lub przesytu, w tym co najmniej dwa dania mięsne) kosztuje ok. 50 Y.
Można również zdecydować się na jedzenie „z budki”, które jest znacznie tańsze. W budce dostaniemy różnego rodzaju placki, nadziewane lub bez nadzienia, na słodko lub z jajkiem (w cenie od 0,5 do 2Y; dla obcokrajowców ceny zwykle dwukrotnie wyższe, warto zwrócić uwagę, ile płacą Pekińczycy i płacić tyle samo), sałatki z rozmaitych warzyw, tofu itp., wszystko na ogół dość pikantne (cena zwykle ok. 5 Y za 10 dag), można również kupić na ulicy potrawy mięsne. Skrzyżowanie naleśnika z omletem, z dodatkiem przypraw (ok. 2 Y) to jeden z największych przysmaków sprzedawanych „z budki”. Wieczorem na ulicy Dong’anmen (przecznica od handlowej ulicy Wangfujing) rozstawia się kilometr kiosków z rozmaitym jedzeniem, a wokół kłębi się tłum głodnych Chińczyków.
Wśród specjałów kuchni północnochińskiej należy wymienić kaczkę po pekińsku. Podaje się ją etapami: najpierw mięso bez kości i chrupiącą skórkę z sosem śliwkowym i naleśnikiem, a następnie zupę gotowaną na kościach i pozostałych częściach kaczki. Innymi charakterystycznymi potrawami są muzułmańskie kebaby (popularne w Pekinie dzięki obecności w tym mieście dużej społeczności Ujgurów, mzułmanów z Xinjiangu), dania cesarskie i mongolska potrawka z jarzynami. Warto skosztować również pasty tofu, smażonej ryby marynowanej, bułeczek na parze (baozi) czy pierożków (jiaozi). W większej grupie można się wybrać na huoguo (gorący kociołek) w wersji mongolskiej (popularniejsza w Pekinie) lub syczuańskiej (bardzo ostra). Zabawa polega na tym, że w stojącym na stole garnku gotuje się zupa, a my wybieramy sobie różne ingrediencje i samodzielnie gotujemy, co chcemy. Interesujące mogą być restauracje w świątyniach, serwujące ciekawą kuchnię wegetariańską. Kuchnia pekińsko-szantuńska jest mniej pikantna, a bardziej słona i kwaśna niż w innych regionach Chin.
Nie należy liczyć na zjedzenie na śniadanie kanapki, ani próbować tego, co w pekińskich supermarketach sprzedają jako chleb. Rano trzeba kupić od ulicznego sprzedawcy woreczek bułek na parze (baozi) i popić kefirem (suannai) lub miseczką kleiku ryżowego (xifan). Jeśli mowa o napitkach, to poza herbatą najpopularniejsze jest piwo (pijiu), lekkie, ale niezłe. Poza znanym Tsingtao należy wypróbować kilka gatunków i wybrać najlepsze. Piwo jest łatwo dostępne. Chińska woda mineralna (kuangquanshui) jest w rzeczywistości wodą źródlaną lub wręcz destylowaną. Napoje typu coca-cola są dostępne wszędzie, podobnie jak chińskie napoje chłodzące (niezły jest sok porzeczkowy przypominający słaby kompot). Można też napić się mleka sojowego (dounai). Lody są dość dobre (zwłaszcza te o smaku zielonej herbaty) i bardzo mocno mrożone (trzeba uważać na gardło). Ciastka w stylu europejskim raczej nie są smaczne. Ze słodyczy najlepsze są kandyzowane owoce.
Z alkoholi można spróbować win (Great Wall będzie chyba najlepsze) lub oryginalnego wina z kwiatu drzewa cynamonowego (guihuajiu). Chińskie wódki (baijiu) są mocne i o okropnym zapachu – smakują jedynie ludziom całkowicie pozbawionym węchu. Jedynie bardzo droga maotai (kilkaset yuanów za butelkę) nadaje się do przełknięcia. Na własne ryzyko można próbować innych alkoholi, takich jak brandy czy whisky (bailandi i weisiqi).