Granica ta to już oczywiście przeszłość. Wspomnienie o niej, podobnie jak o dawnej granicy polsko-węgierskiej, łączy się zwykle z nostalgią za czasami międzwojennymi. Granica rozpoczynała się od tripleksu polsko-czechosłowacko-rumuńskiego, położonego na Stohu w Karpatach Marmaroskich, i podążała na wschód grzbietem tego masywu aż do źródeł Białego Czeremoszu. Od tego miejsca granica skręcała na północ i wiodąc doliną Czeremoszu, dochodziła do jego ujścia do Prutu. Potem wędrowała na północ, wprost do Dniestru. Tripleks polsko-rumuńsko-radziecki, będący ostatnim punktem granicy polsko-rumuńskiej znajdował się w miejscu, gdzie Zbrucz oddaje swoje wody Dniestrowi.
W okresie międzywojennym na owej granicy funkcjonowało kilka przejść granicznych, z których najważniejsze znajdowały się: na Dniestrze w Zaleszczykach, oraz w dolinie Prutu za Śniatyniem. Szczególnie to pierwsze odegrało bardzo dużą rolę we wrześniu 1939 r. Wtedy to oddziały polskie przechodziły „zaleszczycki most” w nadziei kontynuowania walki z Niemcami i Sowietami przy boku zachodnich sojuszników — Francji i Anglii. Nadzieje te okazały się złudne, gdyż internowani, zostali przewiezieni do obozów w dalekiej Dobrudży. Po dawnej granicy pozostało kilka słupków granicznych w Karpatach i pamięć...
Fragmenty z przewodnika turystycznego "Bukowina. Kraina łagodności". Wydawnictwo Bezdroża.