Serwis Bukowina - podróże, porady - dział turystyka

Probota

Z dwor­ca ko­le­jo­we­go Su­ce­ava Nord wy­jeż­dża­my po­cią­giem oso­bo­wym w kie­run­ku na Iaşi (Jas­sy) lub Paşca­ni (4 kur­sy dzien­nie). Za­le­camy wy­jazd w go­dzi­nach przed­po­łu­dnio­wych. Po­cią­giem tym je­dzie­my do sta­cji Do­lha­sca (siód­ma od Su­ce­ava Nord). War­to od ra­zu po przy­jeź­dzie za­pi­sać so­bie go­dzi­ny od­jaz­dów po­cią­gów w po­wrot­ną stro­nę.

 

Do­lha­sca

Do­lha­sca, wieś po­ło­żo­na w po­bli­żu rze­ki Se­ret jest miej­sco­wo­ścią ra­czej po­spo­li­tą, a je­dy­ny jej wa­lor to prze­bie­ga­ją­ca tę­dy li­nia ko­le­jo­wa. Łą­czy ona Su­cza­wę z tra­są na­szej wę­drów­ki. Wy­ciecz­kę za­czy­na­my kie­ru­jąc się głów­ną dro­gą wsi w kie­run­ku po­łu­dnio­wym. Za wsią prze­cho­dzi­my przez most na rze­ce Şomu­zu Ma­re i do­cho­dzi­my do miej­sco­wo­ści Gu­lia (2 km od Do­lha­sca), skąd głów­ną dro­gą do mo­na­sty­ru Pro­bo­ta jest jesz­cze 5 km.

 

Pro­bo­ta

Mo­na­styr Pro­bo­ta po­ło­żo­ny nad stru­mycz­kiem o wdzięcz­nej na­zwie Pul­pa (ład­ne miej­sca bi­wa­ko­we). Ol­brzy­mie mu­ry mo­na­sty­ru, chro­nią przed okiem po­stron­ne­go wi­dza cer­kiew, któ­ra jak­by skry­ła się pod ich bez­piecz­ny­mi skrzy­dła­mi. Pro­bo­ta na­le­ży do mo­na­sty­rów rzad­ko od­wie­dza­nych przez tu­ry­stów, któ­rzy ra­czej nie za­pusz­cza­ją się w po­łu­dnio­we re­jo­ny Bu­ko­wi­ny. Mo­na­styr po­ło­żo­ny fak­tycz­nie po­za ob­rę­bem hi­sto­rycz­nej Bu­ko­wi­ny, współ­cze­śnie jed­nak do niej na­le­ży. Nie­ba­ga­tel­nym ar­gu­men­tem, aby ten klasz­tor włą­czyć do bu­ko­wiń­skie­go ob­sza­ru hi­sto­rycz­ne­go jest po­stać fun­da­to­ra, ho­spo­da­ra Pe­tru Ra­reşa, bar­dzo sil­nie zwią­za­ne­go w kul­tu­rą ma­te­rial­ną wła­ści­wej Bu­ko­wi­ny.

Pierw­szy klasz­tor na tym miej­scu zo­stał wznie­sio­ny na prze­ło­mie XIV i XV w. przez ho­spo­da­rów z dy­na­stii Muşat. Mo­na­styr zo­stał od­no­wio­ny przez Ste­fa­na Wiel­kie­go, któ­ry chciał w nim utwo­rzyć ne­kro­po­lię swo­ich ro­dzi­ców, ho­spo­da­ra Bog­da­na II i je­go żo­ny Ol­tei. Pla­ny ho­spo­da­ra nie zo­sta­ły do koń­ca wy­ko­na­ne. Je­go oj­ca po­cho­wa­no osta­tecz­nie nie w Pro­bo­cie, ale w ne­kro­po­li ksią­żę­cej w Ra­dow­cach. Żad­ne re­lik­ty pier­wot­ne­go za­ło­że­nia nie za­cho­wa­ły się do na­szych cza­sów. Obec­ną cer­kiew ufun­do­wał w 1530 r. ho­spo­dar Pe­tru Ra­reş. Czu­jąc się spad­ko­bier­cą tra­dy­cji ro­du Ste­fa­na usta­no­wił tu ne­kro­po­lię ro­dzin­ną. To co za­czął oj­ciec, skoń­czył je­go syn.

Wkrót­ce po śmier­ci fun­da­to­ra, je­go sy­no­wie zbu­do­wa­li w 1550 r. kom­pleks mu­rów obron­nych, z gan­kiem i strzel­ni­ca­mi, któ­ry od wscho­du umac­nia­ją dwie basz­ty na­roż­ne oraz po­środ­ku wie­ża bram­na. W tym sa­mym cza­sie wznie­sio­na zo­sta­ła w ob­rę­bie mo­na­sty­ru ca­sa do­mne­asca, słu­żą­ca ja­ko dwo­rzec miesz­kal­ny dla ro­dzi­ny Ra­reş. Wa­row­ne mu­ry mo­na­sty­ru da­ły schro­nie­nie bo­ja­rom, któ­rzy w oba­wie przed gnie­wem prze­by­wa­ją­ce­go w Jas­sach Aba­zy­-p­aszy, do­wód­cy tu­rec­kie­go pro­wa­dzą­ce­go bez po­wo­dze­nia woj­nę z Pol­ską w 1633 r., ucie­kli w no­cy z dwo­ru sto­łecz­ne­go do mo­na­sty­ru. Klasz­tor po­ło­żo­ny z da­la od głów­nych dróg funk­cjo­no­wał w spo­ko­ju aż do okre­su ko­mu­ni­stycz­ne­go, kie­dy to w 1959 r. uległ ka­sa­cie. Po­now­nie speł­nia swą funk­cję od 1990 r.

Cer­kiew klasz­tor­na p.w. Mi­ko­ła­ja ar­chi­tek­to­nicz­nie jest re­pli­ką cer­kwi mo­na­sty­ru Ne­amţ (Moł­da­wia), naj­wspa­nial­szej fun­da­cji Ste­fa­na Wiel­kie­go (czyż­by zno­wu wy­stą­pił tu kom­pleks oj­ca?). Jest to dość dłu­ga świą­ty­nia o trój­kon­cho­wej (trzy ab­sy­dy­-ko­nchy) bu­do­wie, z cie­ka­wą ar­chi­tek­to­nicz­nie wie­żą­-l­ata­rnią wzno­szą­cą się nad na­wą (na­os). Na uwa­gę zwra­ca roz­wią­za­nie za­chod­niej ścia­ny cer­kwi, wy­peł­nio­nej czte­re­ma go­tyc­ki­mi okna­mi wy­peł­nio­ny­mi ka­mien­ny­mi ma­swer­ka­mi. Na ze­wnętrz­nych ścia­nach cer­kwi za­cho­wa­ły się frag­men­ty ma­lo­wi­deł wy­ko­na­nych w 1532 r. w cza­sie kie­dy igu­me­nem (prze­orem) klasz­to­ru był Gri­go­re Roşca, póź­niej­szy me­tro­po­li­ta moł­daw­ski. On to praw­do­po­dob­nie był oj­cem ca­łe­go pro­gra­mu iko­no­gra­ficz­ne­go ma­lo­wi­deł ze­wnętrz­nych i we­wnętrz­nych two­rzo­nych w klasz­to­rach Bu­ko­wi­ny za cza­sów Pe­tru Ra­reşa. Na ścia­nie po­łu­dnio­wej cer­kwi wi­docz­ne są za­ry­sy scen Aka­fi­stu oraz ol­brzy­mia kom­po­zy­cja Drze­wa Jes­se­go (patrz słow­nik). Ab­sy­da wschod­nia wy­peł­nio­na jest za­cho­wa­ną we frag­men­tach Nie­biań­ską hie­rar­chią.

Wcho­dzą­cy do środ­ka świą­ty­ni widz od ra­zu tra­fia w przed­sion­ku (nar­tex) na dzie­ło wiel­kiej kla­sy. Jest to przed­sta­wie­nie Są­du Osta­tecz­ne­go. Kom­po­zy­cyj­nie wspa­nia­le za­pro­jek­to­wa­ne dzie­ło opie­ra się na nie­ty­po­wym, jak na zie­mie moł­daw­skie, skle­pie­niu ko­leb­ko­wym z lu­ne­ta­mi. Za­bieg ten ma na ce­lu jesz­cze więk­sze otwar­cie skle­pie­nia na de­ko­ra­cję ma­lar­ską, któ­ra zaj­mu­je rów­nież ścia­nę wschod­nią, ale tak­że ścia­ny bocz­ne. Fre­ski po­wsta­ły w tym sa­mym cza­sie, co de­ko­ra­cja ze­wnętrz­na cer­kwi (1532). To, co w in­nych cer­kwiach roz­gry­wa się w jed­nym wy­mia­rze, naj­czę­ściej na ze­wnętrz­nej ścia­nie za­chod­niej, tu­taj two­rzy rze­czy­wi­stość trój­wy­mia­ro­wą. Ca­łość kreu­je wra­że­nie wszech­ogar­nia­ją­cej sce­ny, w któ­rej widz znaj­du­je się w sa­mym cen­trum. To wła­śnie na nie­go spo­glą­da z wy­so­ko­ści Bóg Oj­ciec, któ­ry ja­śnie­je na tle nie­ba ze zna­ka­mi zo­dia­ków zwi­ja­nych przez anio­ły. To na nie­go pa­trzą się z bo­ków za­stę­py świę­tych, a przed so­bą wi­dzi Chry­stu­sa i Eti­ma­sie (patrz słow­nik) — znak koń­ca świa­ta. Te otwar­te przed wi­dzem nie­bio­sa ro­bią ol­brzy­mie wra­że­nie i przy­po­mi­na­ją mu o nie­unik­nio­nym Są­dzie. Za­sto­so­wa­ne na ścia­nie za­chod­niej ogrom­ne okna da­ją jak na wnę­trza cer­kiew­ne ogrom­ną ma­sę świa­tła, dzię­ki któ­re­mu wi­docz­ny jest każ­dy de­tal przed­sta­wie­nia. To nie sub­tel­na gra pół­cie­nia, któ­ra roz­gry­wa się we wnę­trzach, ale ol­brzy­mia ka­ska­da świa­tła ade­kwat­na do te­ma­tu przed­sta­wie­nia.

Przez wą­skie drzwi prze­do­sta­je­my się do przed­na­wia (pro­na­os) skle­pio­ne­go dwie­ma ko­pu­ła­mi, ukry­ty­mi w wy­so­ko­ści da­chu (roz­wią­za­nie to wzo­ro­wa­no na cer­kwi Ne­amţ). Przez ko­lej­ne wą­skie drzwi wcho­dzi­my do ma­łe­go po­miesz­cze­nia o bar­dzo ma­łych wy­mia­rach. To ko­mo­ra gro­bo­wa (grop­niţa), w któ­rej są po­cho­wa­ni pod ka­mien­ny­mi pły­ta­mi fun­da­to­rzy mo­na­sty­ru — ho­spo­dar Pe­tru Ra­reş (1546), je­go żo­na Ele­na (1552) i ich syn Ştefăniţă. Na­stęp­ny­mi, już ostat­ni­mi drzwia­mi prze­cho­dzi­my do głów­nej czę­ści świą­ty­ni, na­wy (na­os). Zwróć­my uwa­gę na ob­raz fun­da­cyj­ny (patrz słow­nik) znaj­du­ją­cy się na ścia­nie za­chod­niej na­wy. Przed­sta­wia on ho­spo­da­ra Pe­tru Ra­reşa z ro­dzi­ną ofia­ru­ją­ce­go mo­del świą­ty­ni. Zwróć­my uwa­gę na po­stać ko­bie­cą w ko­ro­nie sto­ją­cą na koń­cu tej swo­istej pro­ce­sji — to żo­na ho­spo­da­ra, Ele­na, ko­bie­ta o bar­dzo sil­nej oso­bo­wo­ści. Jej po­stać na trwa­łe wpi­sa­ła się w hi­sto­rię Bu­ko­wi­ny. Jej imie­niem na­zwa­no naj­pięk­niej­szą gru­pę skal­ną na szczy­cie Rarău — Ska­ły Księż­nicz­ki. Wśród in­nych ma­lo­wi­deł na­wy uwa­gę zwra­ca du­żych roz­mia­rów po­stać św. Mi­ko­ła­ja. Od 1993 r. trwa­ją pra­ce re­stau­ra­tor­skie fre­sków, pro­wa­dzo­ne pod au­spi­cja­mi UNE­SCO przy współ­udzia­le spe­cja­li­stów ja­poń­skich.

Po pra­wej stro­nie cer­kwi klasz­tor­nej stoi ca­sa do­mne­asca — swo­isty ro­dzaj re­zy­den­cji ho­spo­dar­skiej. Jest to bar­dzo skrom­ny w swej opra­wie pię­tro­wy bu­dy­nek, po­łą­czo­ny z dzwon­ni­cą, słu­żą­cą rów­nież ja­ko wie­ża obron­na.

Ca­łość za­ło­że­nia klasz­tor­ne­go ema­nu­je wiel­kim spo­ko­jem. Wy­da­je się jak­by po prze­by­ciu bra­my wej­ścio­wej czas na­gle zwol­nił. W let­nie upal­ne dni je­dy­ną uciecz­ką od sło­necz­ne­go skwa­ru jest wnę­trze cer­kwi — za­wsze chłod­ne i pół­ciem­ne.

 

Po­wra­ca­my do Do­lha­sca tą sa­mą dro­gą (10 km od roz­po­czę­cia tra­sy). Na­szym ko­lej­nym ce­lem wy­ciecz­ki bę­dzie wio­ska Do­lheştii Ma­ri od­da­lo­na od Do­lha­sca o 7 km. Moż­na się tam do­stać rów­nież au­to­bu­sem (rzad­ko kur­su­ją) lub oka­zją. Na­sza dro­ga bie­gnie przez ca­ły czas do­li­ną Şomu­zu Ma­re.

 

 

 

Fragmenty z przewodnika turystycznego "Bukowina. Kraina łagodności". Wydawnictwo Bezdroża.

 

Polityka Prywatności