Opowiadając o pracy z reżyserem, Juliette Binoche podkreśla zrozumienie, na jakie mogła liczyć z jego strony. „Gdy kręciliśmy „Kod nieznany”, miałam wrażenie, że Michael Haneke wie, co czuję i bez trudu prowadzi mnie jako aktorkę. Znał odpowiedź na każde pytanie, jakie przychodzi aktorowi do głowy.”. Binoche zaznacza jednak, że w trakcie zdjęć do „Ukrytego” nastąpiła zmiana. „Popadłam w lekką paranoję, bo nie tłumaczył mi niczego. Myślałam,
że nie obchodzi go moja bohaterka i zaczęłam mieć poważne wątpliwości. Po miesiącu zapytałam, czemu nie dawał mi żadnych wskazówek. Był zupełnie zaskoczony. Przez ostatnie 2 tygodnie nie odstępował mnie nawet na krok. Powoli żałowałam, że mu cokolwiek powiedziałam”.
Laureatka Oscara za rolę w „Angielskim pacjencie” nie szczędzi jednak pochwał dla pracy Hanekego z aktorami. „Jest bardzo skrupulatny, ale zostawia im tyle swobody, ile potrzebują. Jego precyzyjność kojarzy mi się z kompozycjami muzycznymi – lubi krótkie pauzy
i głębokie oddechy.”
Daniel Auteuil przyznaje, że unika stawiania zbyt wielu pytań. „Lubię reżyserów, którzy mówią aktorom którędy mają wejść i wyjść i jak szybko się poruszać. Takie wskazówki potrafię zrozumieć”.
Maurice Bénichou dodaje, że inne podejście do aktorów odebrałoby przyjemność pracy nad filmem. „Gdybyśmy słuchali dokładnych instrukcji, jak grać, odgrywalibyśmy sens sceny,
a nie samą scenę. Zgadzam się z Danielem. Naszym zadaniem jest wchodzić i wychodzić, mówić cicho lub głośno, poruszać się powoli albo szybko. Jeśli reżyser chce opowiedzieć ważną historię, udziela tylko takich wskazówek. Scenariusz, który jest przecież pisemną instrukcją reżysera, podlega interpretacji przez ciało aktora.”