Co wiedziała Pani o Afryce i plemieniu Samburu przed rozpoczęciem pracy nad filmem?
Czytałam szereg książek na ten temat. Moja fascynacja znacznie pogłębiła się, gdy przyjechałam na miejsce. Samburu wyróżnia wielkie poczucie humoru i gościnność. Są także utalentowanymi aktorami. Corine Hofmann dobrze uchwyciła magię tych ludzi i tego miejsca dla przyjezdnych. O jej sile najlepiej świadczy fakt, że autorka potrafiła w trakcie całego pobytu w Afryce żywić się tylko przysmakami tubylców - mieszaniną mleka i krwi, gęsim mięsem oraz herbatą z cukrem. Potrafiła także zaakceptować różnice kulturowe, np. sposób traktowania kobiet, z którym większość Europejek nie mogłaby się pogodzić. Dopuszcza się m.in. kontakty przed ślubem, jednak idea „miłości w małżeństwie” jest tubylcom obca.
Jak wyglądały przygotowania do zdjęć?
Odwiedziłam Kenię kilka razy. Przed rozpoczęciem zdjęć starałam się poznać jak najlepiej codzienne życie Samburu, żeby móc później ukazać ich zwyczaje, wierzenia i relacje wewnątrzplemienne. Najwięcej uwagi poświęciłam wojownikom. Próbowałam zrozumieć, czym może kierować się Lemalian, tym bardziej, że jego książkowy odpowiednik pozostawał dość enigmatyczny.
Miała Pani duże trudności ze znalezieniem odtwórcy jego roli.
Jacky Ido był ostatnim z wielu kandydatów. Zastanawialiśmy się nad powierzeniem tej roli tubylcowi z plemienia Samburu. Obawialiśmy się jednak trudności, wynikających z wzajemnego niezrozumienia i różnic w światopoglądzie. Jacky jest Europejczykiem z afrykańskimi korzeniami. Przyjechał do Kenii jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć i dogłębnie poznał tamtejszą kulturę. Na jego korzyść przemawiał także wygląd – jest wysoki, przystojny, i nie ma nic w sobie z Amerykanina. To ważne, bo Afrykanów dzieli od Europejczyków dużo mniej niż od Amerykanów.
SPOTKANIE Z NINĄ HOSS (Carola) |
Czy znalazła Pani w historii opisanej przez Corinne Hofmann coś, z czym mogła się Pani utożsamić?
Łatwo mogłam sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś tak szybko zakochuje się, że jest gotów zmienić całe swoje życie. Rozumiem Carolę, choć nie posunęłabym się tak daleko jak ona. W odróżnieniu od moich poprzednich filmów gram tutaj postać autentyczną. Moim zadaniem nie było udawanie Corinne, lecz zrozumienie jej charakteru i motywacji.
Jak określiłaby Pani postać Caroli?
Charakteryzuje ją niewinność, spora ciekawość i wielka siła. Spotyka ją coś, czego nie jest w stanie kontrolować. Zakochuje się i musi we wszystkim ustępować swojemu mężczyźnie. Nieraz postępuje bardzo naiwnie, ale wykazuje też niemałą siłę charakteru i otwartość graniczącą niekiedy z ignorancją. Zaimponowało mi, jak dobrze radzi sobie w potwornym upale i nieznanym otoczeniu.
Jak przebiegała praca na planie?
Sporym wyzwaniem była gra w upale, kurzu i wietrze, które towarzyszyły nam od 5 rano do 19:00. Gdy jednak mieliśmy chwilę, żeby się rozejrzeć dookoła, zachwycaliśmy się wspaniałymi krajobrazami. Spaliśmy w namiotach, myliśmy się pod gołym niebem, więc pomimo przeciwności, traktowaliśmy pracę jak wielką przygodę. Musiałam też dochować moich zobowiązań teatralnych, więc w przerwach między zdjęciami wracałam samolotem do Berlina. To był jakiś absurd – ale nie było innego wyjścia!