Student NEWS - nr 43 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia

Roztargniony profesor pyta swoja sekretarkę:
- Czy była pani wczoraj w teatrze?
- Nie, panie profesorze, wieczór spędziłam w łóżku...
- Tak, tak. No i co? Dużo było ludzi?

Starszy facet miał poważne problemy ze słuchem już od dłuższego czasu. Poszedł więc do lekarza a ten przepisał mu aparat słuchowy, który wrócił choremu słuch w 100 procentach. Po około miesiącu facet wrócił do lekarza na wizytę kontrolną a ten:
- Pański słuch jest doskonały, a Pańska rodzina musi być zachwycona.
- Och, nic im nie mówiłem, tylko siedziałem sobie cicho jak zwykle i słuchałem rozmów. Ale nie jest dobrze bo już trzy razy zmieniłem testament.

.            

Habilitację i tak napiszę

Droga do profesury nie jest ani prosta, ani krótka.

Słyszy się co prawda czasem o profesorze czterdziestoletnim, ale są to wyjątki. Aby nim zostać, trzeba poświęcić swe życie pracy naukowej. Niemożliwe jest, przynajmniej teoretycznie, łączenie kariery zawodowej np. w biznesie z karierą naukową. Trzeba coś wybrać.
Sytuacja finansowa polskiej nauki nie zachęca do wiązania się z nią.
Wybijający się student, któremu promotor zaproponuje posadę asystencką na wyższej uczelni, spodziewać się może w najlepszym wypadku wynagrodzenia w wysokości do 2 tysięcy złotych. Zwykle jednak pierwsza płaca mieści się między 1200 a 1500 zł przez pierwsze kilka lat samodzielnego życia. W czasie, kiedy myśli się o zakładaniu rodziny, kupnie (wynajęciu?) mieszkania, samochodzie, o korzystaniu z uroków młodości...
A w przyszłości?. Profesor w państwowej szkole wyższej, po kilkudziesięciu latach pracy, może liczyć na mniej więcej 4 tysiące złotych.
W innej sytuacji są nauczyciele wykładający w prywatnych szkołach, lecz tych wbrew pozorom nie jest zbyt dużo, a przede wszystkim nie obejmują wszystkich dziedzin naukowych. Oprócz tego, jak dotąd to państwowe uczelnie (i instytuty badawcze) umożliwiają prawdziwy rozwój naukowy. To w tych placówkach znajdują się bogate biblioteki, wyposażone często w najnowocześniejszy sprzęt pracownie i laboratoria. Wyjątki, takie jak Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Koźmińskiego, można liczyć na palcach jednej ręki.
Sytuacja na rynku pracy naukowców sprawia, że coraz mniej osób wybiera „nierynkowe” kierunki. Są jednak ludzie, dla których standard życia jest mniej istotny niż realizowanie własnych celów, zaspokajanie własnych zainteresowań. A że nie będzie ich stać na willę i wczasy na Dominikanie? Nie szkodzi, mogą nawet nigdzie nie wyjeżdżać, a za to przez cały rok, a nie tylko przez dwa czy trzy tygodnie urlopu, być sobą, robić to, co lubią…
Zwłaszcza, że osiągnięcie pewnej pozycji w środowisku naukowym oznaczać może również podwyższenie poziomu życia. Udział w międzynarodowych konferencjach, stypendia zagraniczne, granty: to wszystko powoduje, że kariera naukowa może być ciekawsza niż praca w jakiejś firmie. A często jest bardziej samodzielna. W pracy naukowej, jak w każdej innej dziedzinie, są mniej i bardziej „przyszłościowe” sektory. W ostatnim czasie bardzo popularna stała się specjalizacja biotechnologiczna. Zagadnienia związane z badaniem ludzkiego genomu, klonowaniem – to ostatnio tematy „na topie”. Ale przedstawiciele wszystkich dziedzin naukowych mają swoje „działki”, na których jest jeszcze wiele rzeczy do odkrycia lub zbadania, a więc ciągle są szanse na sukces – sławę, prestiż, autorytet, a nawet pieniądze.
Mimo słabej kondycji finaowej polskiej nauki, wielu Polaków odnosi sukcesy na tym polu. I to nie tylko ci, którzy wzrastali w poprzednim, nierynkowym systemie. Sukcesy naukowe odnoszą również ci, którzy wiedzieli, w co się „pakują”, którzy świadomie podjęli ryzyko i poświęcili się nauce. Jednak są tacy, którzy zajmują się tym, co lubią, rozwijają się, nie narzekają i są zadowoleni ze swojego życia, pracy…